Kolor: Bardziej bursztynowy niż deklarowane złoto, klarowne. [3.5] Piana: Biała średnie pęcherzyki, podobnie trwałość, znaczy szkło. [3.5] Zapach: Polskie owoce jak gruszki, jabłka i trochę mirabelek. Następnie trochę spalonej słomy i to jest dziwne... [3.5] Smak: Treściwe jak na tak niskie parametry, goryczka też stosunkowo duża, ziołowa i przyprawowa. Bez wad. [4.5] Wysycenie: Niskie. [4.5] Opakowanie: Tradycyjny Gloger, trochę już nudny. [3.5] Uwagi: Bardzo smaczne piwo z Białegostoku. Gloger to dla mnie ruletka, tu wyszło zdecydowanie na plus, lekkie, owocowe i orzeźwia. Warka do 10.10.2018.
Przedmówca dobrze napisał, że Gloger to ruletka. Moja warka była mega słaba. Pierwsze, co dało się odczuć, to spora wodnistość i słabe nagazowanie. Dalej pojawiła się jakaś tam goryczka i jakiś tam słód, do tego jeszcze u mnie pobrzmiewał nie do końca zidentyfikowany posmak... orzeszków ziemnych? Ale wszystko to niezharmonizowane, niepoukładane, chaotyczne... czyli, moim zdaniem, to kolejny typowy wypust Glogera - spore ambicje na coś więcej, a wychodzi baardzo przeciętnie.
Do tego zaintrygowało mnie hasło o warzeniu rodzimych piw, "które znać - to obowiązek" w połączeniu z nazwą stylu tego piwa -> Gold East Ale
Comment