Kolor: Czarne jak smoła, nic nie prześwituje, widać mętne. [4] Piana: Duża, beżowa/brązowa. Niejednorodna (trochę dużych baniek jest). Średnio trwała. [4] Zapach: Umiarkowanie silny (i to największa jego wada). Czekoladowy, lekko palony, lekko popiołowy. Lekkie nuty torfowe i drewniane. Ciemny chleb, kakao, czasem nawet sól. Ładny, złożony, ciekawy zapach. [4] Smak: Smak jeszcze bardziej złożony niż zapach. Czekolada, kakao, leciutka paloność, zbożowe smaczki, trochę popiołu. A to wszystko w delikatnym torfowym beczkowym sosie. W finiszu gorzka paloność świetnie skontrowana leciutką solą. Goryczki praktycznie brak. Posmak średni, gorzki, lekko palony. Konsystencja gęsta i oleista. [4.5] Wysycenie: Bardzo dobre. Średnie, drobne i trwałe. [4.5] Opakowanie: Takie sobie. Miałem butelkę 0,33l z białą etykietą i czarną czcionką. Na środku duży napis po hebrajsku, poniżej nazwa po polsku mniejszą czcionką, na bokach drobną czcionką parametry, skład... i tyle. Bardzo ascetycznie. Czyżby sugestia czarno-białą etykietą Laphroaiga? Tam mi się etykieta podoba, tu średnio mnie to przekonuje. Do tego brak firmowego kapsla. [3.5] Uwagi: Laphroaig to świetna whisky. Jakie więc mogło by być piwo w beczce po niej? Bardzo dobrze skomponowane i ciekawe piwo, bogaty smak. Sól dodana po mistrzowsku. Kupiłem go prawie przypadkiem, nie spodziewałem się, że to taka perełka.
Comment