W zapachu buchnęło earl grey'em aż miło, poza tym kandyzowana skórka z cytryny, trawa cytrynowa jawi się bardziej jako kaffir. Piana jest, ale opada i obrączkuje. W nucie dolnej galaretka pomarańczowa.
W smaku herbata ice tea earl grey z sokiem pomarańczowym, na finiszu taniny od herbaty, nawet Zeusa nie czuć, w ogóle bezchmielenie. Drogi,wykwintny hipsterski badziew z dużą ilością wody.
Ekstrakt 12*, alko 5.0%, IBU 2/5
Chmiele: Marynka, Chinook.
Piana - więcej na początku potem niepełna warstewka.
Lacing - trochę było.
Gaz - średni.
Barwa - opalizujący złoto-żółty.
Aromat - dość mocna ziołowość z aromatami Earl Grey. ...
Comment