Jak tylko zobaczyłem wiedziłem, że muszę spróbować. Tym bardziej, że współpijca też nie miał oporów. Na LTP było sporo piw owocowych/z owocami, a to było infuzowane przez rundall płatkami róży. Byłem ciekaw jak sobie poradzi z tak nietypowym składnikiem. Dla mnie to pierwsze piwowarskie podejście do tego tematu, więc ciekawość była większa niż możliwość rozczarowania jak w przypadku peated wild ale z Dzikiego Wschodu za 30 zł/0,3. Tym bardziej, że kosztowało mniej... bo o połowę.
Lekkie rozczarowanie było, ale po kolei. W zapachu nie daje tak mocno kwiatem róży jak w odświeżaczach. Delikatnie i wręcz trochę pustawo. W ustach również czuć różę, ale raczej jak w arabskich wodach różanych. Dopiero po przełknięciu czuje się bazę, czyli pilsa. I to niestety delikatnie zabiło to piwo. Sam pomysł ma potencjał, ale pils, nawet dobry psuje tu efekt. Gdyby to był wykastrowany z kolendry wit, pale ale na chmielach z nutą białych owoców (winogrono, albo lepiej liczi) to efekt byłby kompletny, IMHO. Fajnie owocowa/cytrusowa treść uzupełniałaby aromat róży. Duży plus za odwagę, pomysł, ale wymaga korekty, by mówić o czymś co wywołuje wow.
Lekkie rozczarowanie było, ale po kolei. W zapachu nie daje tak mocno kwiatem róży jak w odświeżaczach. Delikatnie i wręcz trochę pustawo. W ustach również czuć różę, ale raczej jak w arabskich wodach różanych. Dopiero po przełknięciu czuje się bazę, czyli pilsa. I to niestety delikatnie zabiło to piwo. Sam pomysł ma potencjał, ale pils, nawet dobry psuje tu efekt. Gdyby to był wykastrowany z kolendry wit, pale ale na chmielach z nutą białych owoców (winogrono, albo lepiej liczi) to efekt byłby kompletny, IMHO. Fajnie owocowa/cytrusowa treść uzupełniałaby aromat róży. Duży plus za odwagę, pomysł, ale wymaga korekty, by mówić o czymś co wywołuje wow.