Pozwólcie, że wrócę do meritum (trudne słowo), bo arytmetyką brzydzę się od... ...małego .
Piwo "Szef Joli poleca, Piwo Niepasteryzowane z Konstancina" - ocena ARTomatyczna:
Kolor: stanowczo piwny , no, powiedzmy, że pełnozłoty (żeby było romantycznie).[4,5]
Piana: na początku typu "klękajcie narody", po kilku minutach się zredukowała do ładnego dywanika ze śladami na szklance.[4]
Zapach: delikatnie słodowy, nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć - wyczuwam powagę piwa, ale nie wyczuwam "procentów".[4]
Smak: bardzo zrównoważona goryczka i słód, w smaku również nie czuć 7% alkoholu.[4]
Wysycenie: bardzo dobre, drobniutkie bąbelki cały czas uciekają mi ze szklanki.[5]
Opakowanie: goły kapsel, surowa etykieta, wszystko podchodzi (bez obrazy, Koleżanki & Koledzy Piwowarzy!) pod piwo domowej roboty. Jeśli taka ma być konwencja, to OK. Niewtajemniczeni z pewnością się zawahają (i dobrze!).[3]
Uwagi: wiadomo, gdzie kupiłem. Piwo poważne i godne uwagi, polecenia oraz wypicia .
Na dodatek mnie się kojarzy ze wspomnieniami, wiecie... "Jolka, Jolka...", wakacje 1983 i te rzeczy .
Piwo "Szef Joli poleca, Piwo Niepasteryzowane z Konstancina" - ocena ARTomatyczna:
Kolor: stanowczo piwny , no, powiedzmy, że pełnozłoty (żeby było romantycznie).[4,5]
Piana: na początku typu "klękajcie narody", po kilku minutach się zredukowała do ładnego dywanika ze śladami na szklance.[4]
Zapach: delikatnie słodowy, nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć - wyczuwam powagę piwa, ale nie wyczuwam "procentów".[4]
Smak: bardzo zrównoważona goryczka i słód, w smaku również nie czuć 7% alkoholu.[4]
Wysycenie: bardzo dobre, drobniutkie bąbelki cały czas uciekają mi ze szklanki.[5]
Opakowanie: goły kapsel, surowa etykieta, wszystko podchodzi (bez obrazy, Koleżanki & Koledzy Piwowarzy!) pod piwo domowej roboty. Jeśli taka ma być konwencja, to OK. Niewtajemniczeni z pewnością się zawahają (i dobrze!).[3]
Uwagi: wiadomo, gdzie kupiłem. Piwo poważne i godne uwagi, polecenia oraz wypicia .
Na dodatek mnie się kojarzy ze wspomnieniami, wiecie... "Jolka, Jolka...", wakacje 1983 i te rzeczy .
Comment