pawww napisał(a) Właściciel troche polecial po kosztach, i jak sie dowiedziałem od znajomych pracowników ładują coraz więcej chemii. Dlatego tez data przydatności do sporzycia mimo iz jest niepasteryzowane jest dosyć długa. Nie polecam wybierania się specjalnie do Lwówka Śl na świerze piwo stare butelkowe pchaja na lokalny rynek (nawet a moze zwlaszcza w przybrowarnym sklepie), a beczkowe w resteuracji Piast jest niezle rozcienczane. pawww
podczas mej rozmowy telefonicznej przedstawiciel Browaru Śląskiego zaprzeczył jakoby opisywane zdarzenia miały miejsce.
Jedna z piwnych pamiątek z tyskiej giełdy - otrzymane od PPNSa. Troszkę rozczarowało - smak mało orginalny, choć dobrze schłodzone pieniło się przednio. No i dawno nie miałem w ręce piwa niepasteryzowanego.
"W winie jest mądrość, w piwie siła, a w wodzie są tylko bakterie"
Czapayew napisał(a)
No i dawno nie miałem w ręce piwa niepasteryzowanego. [/B]
W sprawie tego że jest to piwo niepasteryzowane robiono już badania i wyszło że nie ma różnicy między pasteryzowanym .W rozmowie z przedstawicielem Browaru na ostatnich Chmielakach w Krasnymstawie ,przyznał On że jest to częściowa pasteryzacja (chodzi o piwo butelkowe) bo w beczkach bali się że się zepsuje przez wysoką temperaturę.
Pojawiło się we Wrocławiu ponownie po dłuższej przerwie. Wczoraj zakupiłem dwie butelki w cenie 1.30 za sztukę. Schłodziłem je dobrze w lodówce i ... poezja smaku !!! Poza tym zmieniła się nieco etykieta: jest jaśniejsza, trochę inną czcionką napisali "piwo jasne niepasteryzowane", no i jest nowa krawatka - już nie ma napisu "prywatny browar lwówek śląski", jest za to "browar śląski 1209".
Kolor jasny, słomkowy, niewielkie nasycenie CO2. Jedynym mankamentem jest piana, któa nieco zbyt szybko opada, ale i tak dobrze, że zostawia ładne ślady na ściankach naczynia. Najwspanialszymi jednak doznaniami w kontakcie z tym piwem są doznania węchowe i smakowe. Zapach jest bardzo przyjemny, słodowo-chmielowy i kojarzy się mi z zapachem nagrzanej słońcem łąki pełnej gorzkich ziół. Natomiast w smaku to chyba jest jedyne piwo w Polsce, o którym mogę powiedzieć, że naprawdę smakuje jak "chleb w płynie". Zostawia baaaardzo miła goryczkę w ustach, ale to nie jest tak do końca goryczka, bo pojawia się taka lekka nutka kwaskowatości, właśnie jak w zaczynie chlebowym. Jednym słowem - doskonałe piwko jasne robione z sercem.
Baaaaardzo smaczna pamiątka z giełdy w Żywcu. PPNS - wielkie dzięki za to piwko!
Pite było butelkowe, niepasteryzowane. Tak jak radził PPNS dobrze schłodzone, a przed konsumpcją na jakies 5 minut w zamrażarce.
Zapach (5) - zjawiskowy. Po nalaniu do szklanki pięknie pachnie wszystko dookoła. Zapach jest łagodny, słodowo-chmielowo-ziołowy.
Smak (5) - bardzo dobre piwo o łagodnym słodowym smaku z bardzo szlachetną goryczką. Pomimo tego nie jest słodkie. Smak jest nie do pomylenia z innym piwem. Za ten charakter dałem 5
Kolor (4) - szlachetny piwny kolor. Wyobrażałem sobie, że powinno być nieco ciemniejsze...
Piana (4,5) - bardzo równa i obfita. Średnioziarnista, obecna do końca konsumpcji.
Nasycenie (4) - ok
Opakowanie (4) - w sumie bardzo estetyczne Etykieta trochę mało czytelna, ale za to dość ciekawa i rozpoznawalna.
Bardzo dobre. Jeszcze raz dziękuję PPNSowi i polecam to piwko innym. Tylko czemu tak trudno je dostać w Łodzi...
Zauważywszy je na stoisku piwno-monopolowym SAMu na wrocławskim Nowym Targu bez zastanowienia nabyłem.
Kolor – słomkowy - raczej za jasny. Piana przepiękna, snieżnobiała, drobniutka, utrzymuje sie dłuuuugo z pięknym grzybkiem, w końcu pozostaje jako centymetrowa warstewka. Równomierne, doskonałe nasycenie - drobniutkie bąbelki buzują od pierwszego do ostatniego łyku. Delikatny, lekko goryczkowy na początku smak przechodzi potem w miłe słodkawe tony. Zapach przyjemny chmielowy również z nutą słodyczy. Klasyczna półlitrowa butelka euro z interesującą plastycznie etykietą, choć biała czcionka adresowa browaru jest zupełnie nieczytelna na fakturze tła ala papier czerpany. Ocena byłaby maksymalna, gdyby nie fakt, ze pomysł etykiety jest troche podróbą Salvatora z monachijskiego Paulanera.
Moja ocena: [1.375]
--------------- Ocena usunieta z rankingu. Poczawszy od 22.I.2003, oceny bez sensownego uzasadnienia ich przez oceniajacego, beda usuwane z rankingu.
Art, Admin
---------------
Piwo z Lwówka Śląskiego mimo swej bardzo niskiej ceny (1,49 za butelke nie pasteryzowane) spewnością warte jest spróbownia. Moim zdaniem to wspaniale ze poza jednakowymi w smaku, czesto i recepturze pilsami dostępnymi na naszym rynku jest też takie które znacznie odstaje. I to w dobrą strone. Piłem dziś i wrazenia...piwo o delikatnej barwie i białej aczkowiek szybko znikajacej pianece, smak...łagoden,z małą iloscia gazu, lekko wyczuwalnej goryczce o bardzo przyjmenym aromacie. I moje z pewnoscią było nie pasteryzowane, termin przydatnosci 8 dni. Ogólnie, dobre i inne
Wiele razy piłem piwa z browaru lwóweckiego (Książęce, Dobre M., Piwo - limited ver.) i niestety muszę przyznać, że poszczególne partie ichnich piw różnią sie pomiędzy sobą (sic!) Nie ma tu mowy o piwie przetermninowanym. Piwa niepasteryzowane są lepsze, lecz dobry człowiek nigdy nie może się spodziewać, czy akurat to które zaqpił będzie Ok.
Dla przykładu lwóweckiego niechlujstwa: Pewnego razu razem z kolegą kupiliśmy sobie po butelce lwóweckiego piwa "Piwo" z tej samej partii i tego samego dnia ważenia. Różnice był dość znaczne: jedna butelka zawierała piwo kwaskowate i mało esencjonalne, a drugie podjeżdżało pod portera!!! Jedyne co łączyło obie butelki to dziwne kamyczki na dnie butelek.
Lwówkowi Śląskiemu mówię NIE!
W końcu udało mi się kupić słynne Książęce z Lwówka Śląskiego. Piwo niepasteryzowane, jak głosi napis na etykiecie, trwałość do października (bieżącego roku ;-)).
Z przykrością donoszę, że piwo smakowało mi jak wiele innych, i raczej uplasowało się w drugiej połowie peletonu - według moich kryteriów. Jednak wnioskując z licznych postów zamieszczonych wyżej, poszczególne partie Lwówka mogą się między sobą znacznie różnić, więc nie poprzestanę na tej pierwszej próbie. Jeżeli jest szansa, że kiedyś trafię na piwo, przed którym padnę na kolana, nie będę się zniechęcał.
Czy ktoś z Was uwierzy,że przejechałem 800 km (łącznie,w obie strony)jednego dnia,tylko po to,by u źródła zakupić piwo Lwóweckie wszystkich aktualnie produkowanych marek, w łącznej ilości ok.40 butelek? A jednak,to fakt! Czemuż,ach czemuż nie ma tej marki w Krakowie? Chciałbym również zaznaczyć,że piłem lwóweckie w pierwszej połowie lat 90-tych (Koźlik,Książęce,Studenckie,Górnicze)i twierdzę stanowczo,iż nadawało się ono jedynie jako odrdzewiacz do starych,zapieczonych śrób...
Była kiedyś dyskusja, nie pamiętam już w jakim temacie, o tym, jaka partia Książęcego niepasteryzowanego jest ostatnia. Ppns mówił, że z wrześniową datą przydatności do spożycia jest ostatnia, u mnie była październikowa. A wczoraj zakupiłem z listopadową datą, więc może to też nie ostatnia. Tak trzymać ,
Comment