Kolor: Jasno żółty, mocno matowy, przypominający "białe" pszeniczniaki. Ciężko mi było postawić ocenę bo nie znam jakiegokolwiek innego piwa tego rodzaju. Więc uznaję, że tak miało być. [4.5] Piana: Gęsta, równe, dość drobne bąble, utrzymywała się przez cały czas na górze kufla podsycana od dołu, zostawiając ślady na szkle. [4] Zapach: Na początku trochę się przestraszyłem bo pachniało kwaśnym, jakby dawno przeterminowanym piwem. Ale przecież to piwo wytrawne! Po głębszym "niuchu" wykryłem też delikatny piwny bukiet owocowo- chmielowy. I znów jak wyżej; brak odniesień ale "tak miało być". [4] Smak: Obawiałem się, że będzie ciężko bo "wino"to nie moja działka a wytrawne w szczególności. A tu totalna niespodzianka! Niesamowity, wyrazisty bukiet owocowo - chmielowy któremu wytrawność wręcz dodaje jakiegoś niezwykłego blasku! A do tego wyraźna nuta drożdżowa. Nie spotkałem się w piwie z tak wysublimowaną i złożoną kompozycją smakową. Niebo w gębie! [5] Wysycenie: Ściany w folii, meble też, żyrandol odkręcony . Myślę sobie: jak mi to wywali przy otwieraniu to chałupy nie poznam! A tu spoko - wysycenie dobre, choć dość wysokie, parę kropel tylko z butelki uciekło. Ale przecież to piwo musujące. Bąble pracowały przez cały czas w kuflu, podtrzymując kożuszek piany. [4.5] Opakowanie: Jakbym kupował w jakimś sklepie a nie w browarze to bym nie kupił bo bym pomyślał że to szampan. Typowa, zielona szampanówka 0,75 l, z zadrutowanym korkiem owinięte folią do połowy szyjki butelki. Nalepka prosta, niewyszukana, typowo wschowska lecz zawierająca wszelkie niezbędne prawdziwemu piwoszowi informacje. [4] Uwagi: Nigdy nie spotkałem się z tego rodzaju piwem. Niesamowite, ciekawe, zrobiło na mnie duże wrażenie. Należą się właścicielowi Browaru EDI wielkie słowa podzięki za to że jest tak odważny w eksperymentowaniu, kultywowaniu piwowarskiej pasji, poszukiwaniu nowych smaków i gatunków piw, a zarazem nie poddając się presji zysku za wszelką cenę. To się dało zauważyć będąc w browarze.
Zacznijmy od tego, ze po ściagnięciu zabezpieczającego drucika, korek eksplodował, a wraz z nim 1/4 piwa w postaci piany. Już oczami wyobraźni widzę nakryty obrusem stół, dwa kieliszki i eksplozję, która oblewa wszystko pianą piwną. U mnie obrusu nie było, ale został oblany komp, bo chciałem zrobić fotkę, a "studio fotograficzne" mam na półce ponad kompem.
Piana: bardzo obfita i trwała. Kolor: złoty, matowo mętny, pasuje do czegoś na kształt szampana. Wysycenie: zbyt wysokie. Właściwie pasuje chyba tylko do dekoracji zwycięzców Formuły 1. Zapach: ładny, podobny do Dworskiego. Powiedziałbym, ze wyczuwam kolendrę, choć w Dworskim widziałem ziele angielskie, to może wyczuwam ziele. Smak: rzeczywiście wytrawne, bynajmniej nie kwaśne, czego się obawiałem. Delikatna kwaśność spotykana w białych wytrawnych winach, jak najbardziej na miejscu. Opakowanie: nie podoba mi się. Wygląda jak etykieta taniego syntetycznego napoju gazowanego. Cały pomysł z butelka szampańską jak najbardziej ok.
Gdyby nie erupcja, byłoby całkiem dobrze.
Attached Files
Ostatnia zmiana dokonana przez kopyr; 2008-09-03, 21:53.
Jak nie kwaśne, kiedy kwaśne?
Kwaśność umiejscowiłbym gdzieś między Berliner Weisse a lambikiem i chyba bliżej tego pierwszego. Do wytrawnego białego wina ma się nijak.
Równocześnie wyrażna goryczka
Ponad wszelką wątpliwość ciekawe, z aspiracjami chyba belgijskimi, ale jeszcze trzeba popracować.
Jak nie kwaśne, kiedy kwaśne?
Kwaśność umiejscowiłbym gdzieś między Berliner Weisse a lambikiem i chyba bliżej tego pierwszego. Do wytrawnego białego wina ma się nijak.
Jeśli do mnie ta mowa, to mogę jedynie napisać, że piwa z EDIego potrafią się różnić nawet pomiędzy poszczególnymi butelkami kupionymi tego samego dnia (vide Dworskie). Co nie wystawia zbyt dobrego świadectwa browarowi.
Kolor: jasno żółte, mętne [4] Piana: nie wiem co mam napisać, piwo mi wystrzeliło z butelki "szampanówki" i zostało go zaldwie dwa cm w butelce [5] Zapach: słodowo-kwaśnawy [3.5] Smak: to co zostało w butelce, czyli jeden solidny łyczek (nie łyk), to kwaśność, kwaśność i jeszcze raz kwaśność, poza kwaśnością nie wyróżniłem żadnego innnego smaku [3] Wysycenie: zbyt duże, przy otwieraniu butelki to była eksplozja [1] Opakowanie: na tip top, szampanowa butelka, choć etykieta przypomina b/a szampany dla dzieci ale i się podobała [5] Uwagi: zapłaciłem chyba tylko za efektowny wystrzał z butelki i masę roboty przy ścieraniu piwa, więcej po ni nie sięgnę
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
Jeśli do mnie ta mowa, to mogę jedynie napisać, że piwa z EDIego potrafią się różnić nawet pomiędzy poszczególnymi butelkami kupionymi tego samego dnia (vide Dworskie). Co nie wystawia zbyt dobrego świadectwa browarowi.
Bynajmniej nie chciałem urazić w kwestii zdolności organoleptycznych.
Co do nierówności smakowej poszczególnych piw podpisuję się obiema rękami.
Czyli wnoszę, że moje przez parę dni skwaśniało.
Kurczaczki!
Po doświadczeniach z piwami EDIego oraz własnymi odnoszę wrażenie, że jeśli piwo jest zakażone to nic mu nie pomoże, jedynie przechowywanie w lodówce może cały proces spowolnić. Miałeś trefną butelkę lub partię.
Jak już pisałem nie ma reguły. Dwie butelki Dworskiego, kupione tego samego dnia. Jedna była wyśmienita, druga pomimo, że nie była zepsuta, to kompletnie brakowało nasycenia.
A ja nie, bo piwo nie było kapslowane. Dworskie jest w but. szmapanówkach, korkowane plastikowym korkiem i zadrutowane koszyczkiem drucianym. Musiałem się namęczyć, żeby korek wyciągnąć, także nie był luźny. No ale może po prostu miałem pecha.
Piwo kupiłem na giełdzie w Grodzisku. Wieczorem byli znajomi to chciałem im pokazać nietypowe piwo. Powoli otwieram korek coby nie strzelił, a tu klops zero huku. Rozlewam i czas na spróbowanie i po prostu kwas, ocet i generalnie masakra
10 zł wyrzucone w błoto.
Później spróbowaliśmy czekoladowe i też niespodzianka, było rozlane do dwóch kufli, w pierwszy 2/3 i było płynne, wypijalne, a w drugim z 1/3 zrobiła się piana na cały kufel, bardzo powoli osiadała i smakowała strasznie (ciężko opisać, ale jakby popiół czekoladowy lizał).
Zdegustowałem po rocznej przerwie i nadal jest kwaśne, a w zasadzie kwaśno gorzkie. Nasuwa mi się na myśl, że jest to próba stworzenia czegoś na kształt belgijskiego gueze, ale moim zdaniem niestety niezbyt udana.
Jeżeli ten smak piwa jest zamysłem celowym to jest to produkt baaardzo niszowy.
Urban Chestnut to browar z amerykańskiego St. Louis, założony w 2010 r. przez Bawarczyka Floriana Kuplenta, którego filozofią jest łączenie piwowarskiego nowego i starego świata.
Idąc za ciosem w górnobawarskim Wolnzach (w sercu chmielarskiego regionu Hallertau) od 2015 r. mają następny...
Aromat - słodowo-chmielowy. Z jednej strony kremowa (z mlekiem?) kawa z lekką palonością skontrowane łagodną cytrusowością, może żywicznością. Słód wygrywa
Piana - wyższa, zwarta,...
Browar w miejscowości Olešnice v Orlických horách, bardzo blisko polskiej granicy. Jadąc na Kudowę wystarczy skręcić w Lewinie Kłodzkim i po ok. 7 km. jest się na miejscu.
Obiekt jest tuż przy granicy i mógłby konkurować z Neratovem w kategorii bliskości do Polski. Mimo to jest...
Aromat - czysty, chmielowy z owocami (w tym cytrusami) i żywicznością
Piana - dość wysoka, średnia trwałość, drobny kożuszek trochę dłużej
Barwa - złota...
Comment