Partia z datą 20.06.2013 trzyma wysoki poziom.
Amber, Grand Imperial Porter
Collapse
X
-
Gdy czytam tak krytyczne opinie o zapachu i smaku to zastanawiam się, czy faktycznie partie bywają tak różne, czy dwie osoby mogą tak diametralnie odmiennie odbierać to samo piwo?
GIP pijam rzadko, bo na co dzień wybieram Koźlaka. Ale ponieważ jest to bardzo dobre piwo "turystyczne" (czytaj: można przenieść je w plecaku, wypić nie przejmując się temperaturą i popaść w błogostan), to opowiem Wam o pewnym, jeszcze w pełni letnim, wrześniowym dniu (bodajże był to 10.09.2012).
Będąc na urlopie na dalekim Roztoczu, zapakowaliśmy z żoną po butelce GIP (kupionego w Zamościu) do plecaka razem z naszymi wykrywaczami metalu (takie hobby) i udaliśmy się podziwiać roztoczańskie widoki na jednym z licznie występujących tam grzbietów. Dzień był słoneczny i ciepły, na polach kompletna cisza i spokój, żadnego ciągnika, już po żniwach. Miejsce niesamowite, bo w 1914 odbyła się tam zacięta bitwa między Rosjanami a Węgrami, poległo przeszło tysiąc chłopa. Doszliśmy na miejsce, już zmęczeni. Wyjęliśmy wykrywacze, zmontowaliśmy je, za chwilę mieliśmy rozpocząć poszukiwania pamiątek - może tym razem uda się znaleźć klamrę z dwugłowym orłem? Zanim jednak ruszyliśmy w pole, sięgnąłem po Grand Imperial Portera - nazwa "Imperial" pasuje do czasów Rosji Carskiej i Cesarstwa Austro-Węgierskiego, więc wypicie tego piwa w ciszy i zadumie nad losem tych żołnierzy sprzed 100 lat było jak najbardziej na miejscu. Piłem z butelki, wbrew sztuce. Otwarcie kapsla i... wybuch aromatów: na myśl przyszły czekolada, palony słód i kawa, rodzynki, suszone owoce... Pierwszy łyk i od razu potęga! Do końca wypiłem z namaszczeniem. Czy wyobrażacie sobie jak smakuje takie piwo na wolnym powietrzu? Tylko przyroda, widoki, wiatr we włosach i zapach dość mocno już ogrzanego (miał pewnie między 15 a 20 st.C) portera... Na zmianę piłem po łyku i wąchałem zawartość butelki. Dla mnie ta chwila mogła trwać w nieskończoność, a zajęła nam najwyżej 15 pięknych minut. Trzy dni potem wypiłem w tym samym miejscu Bossa z Witnicy - nie był już aż tak dobry, choć nadal nieźle smakował (był bardziej ziemisty i bardziej kawowy, ale mniej owocowy).
M.Last edited by beaviso; 2013-01-13, 18:55.
Comment
-
-
Ziemisty tym bardziej powinien pasować do szperania w ziemi.
Fajny opis, szkło szkłem i kultura piwna kulturą, ale piwo w plenerze prosto z butelki to jest przyjemna sprawa. Choć porterów w ten sposób nie piłem, to argument temperaturowy brzmi sensownie i nie wiem, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem.
Comment
-
-
Tak jeszcze ciągnąc ten off-top ku czci Granda. Piwo w plenerze jest bardzo przyjemne. To idealne testowanie - brak obcych zapachów, smak niczym nie zakłócony, idealny odbiór. Takie np. Orkiszowe z Miodem pite w czerwcu na helskiej wydmie też wspaniale smakuje, ale trzeba je zawczasu zmrozić (ufff, morderstwo) i szybko dojechać na miejsce, żeby wypić jeszcze zimne, bo na ciepło to tylko Porter, ew. Koźlak nadają się do picia. Ale o jednym pieszemu turyście nie wolno zapominać: Piwo nigdy nie zastąpi zwykłej wody! Raz w życiu taki błąd popełniłem - i nigdy więcej.
W uzupełnieniu do mojego opisu spotkania z GIP "w pięknych okolicznościach przyrody" napomknę jeszcze, że wypić do końca nie oznaczało do ostatniej kropli. Może to dziecinne, ale w takich miejscach, na dawnych pobojowiskach, ostatni łyk należy się ziemi, która skrywa tajemnicę tych gorszych czasów.
M.Last edited by beaviso; 2013-01-14, 01:20.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika beaviso Wyświetlenie odpowiedziGdy czytam tak krytyczne opinie o zapachu i smaku to zastanawiam się, czy faktycznie partie bywają tak różne, czy dwie osoby mogą tak diametralnie odmiennie odbierać to samo piwo?
Ostatnim porterem przed GIP był Żywiecki i różnica jest diametralna na korzyść tego drugiego oczywiście.
Kupiłem kilka tych porterów i kolejny, pity do obiadu był bardziej na plus, jednak wtedy na smak wpłynął sam posiłek. Poza tym piwo było porządnie schłodzone, aż za bardzo jak na porter bałtycki.www.katalogpodstawek.pl - darmowy katalog polskich podstawek piwnych!
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika beaviso Wyświetlenie odpowiedziW uzupełnieniu do mojego opisu spotkania z GIP "w pięknych okolicznościach przyrody" napomknę jeszcze, że wypić do końca nie oznaczało do ostatniej kropli. Może to dziecinne, ale w takich miejscach, na dawnych pobojowiskach, ostatni łyk należy się ziemi, która skrywa tajemnicę tych gorszych czasów.
M.Piwna Praha-przewodnik po praskich lokalach z prawdziwym piwem
Przewodnik po miejscach gdzie warzy się i serwuje dobre piwo-Polskie Minibrowary
Piwne podróże po Czechach-Piwne Czechy
Polskie Minibrowary na FB - codziennie nowe informacje!
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika beaviso Wyświetlenie odpowiedziwybuch aromatów: na myśl przyszły czekolada, palony słód i kawa, rodzynki, suszone owoce...Last edited by kurgan; 2013-01-14, 10:56.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kurgan Wyświetlenie odpowiedzizamiast 6-ściu butelek wypić jedną!
M.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika beaviso Wyświetlenie odpowiedziLeffe Royale - siostra przywiozła w zestawie z pięknymi kielichami.
Comment
-
-
Zakupiłem dwie butelki w Tesco za 3,99zł sztuka, z datą ważności do 20.07.2013.
Piwo straciło, przede wszystkim wydaje się dużo bardziej wodniste niż warki np z ubiegłego roku. Już pomijam fakt, że po wypiciu dwóch butelek czułem się fatalnie, bolała mnie głowa i kręciło w żołądku.
Nie wiem co się ostatnio dzieje z piwami z Ambera, ale na pewno nie jest to nic dobrego.
Comment
-
-
Nie jestem znawcą, ale też przestałem kupować piwa z browaru Amber. Żywe, Koźlak czy GIP kiedyś były stale w moim piwnym menu ale teraz w ogóle mi nie smakują. Mam wrażenie że Amber w pogoni za zyskiem przestał zwracać uwagę na jakość.Niestety ten trend jest też zauważalny w przypadku kilku innych ,,regionalnych" browarów. Ale tak jak napisałem na wstępie, znawcą nie jestem.
Comment
-
-
W ramach degustowania odleżakowanych porterów tym razem padło na Granda.
Zapewne będzie to moje ostatnie amberowe piwo na dłuższy czas, ale nie chodzi tylko o absurdalną sprawę z Kopyrem, a również o to, że piwa z Bielkówka po prostu są co najwyżej średnie, a na dodatek browar radośnie popełnia jedną marketingową gafę za drugą.
Grand jest według mnie ostatnim dobrym piwem, które stworzono w browarze z Bielkówka, a to znaczące, skoro od momentu jego premiery minęło już niemal 5 lat. Jest to również piwo, które uważam za osobiste marketingowe „dziecko” nieodżałowanego Sławomira Pahlke. Cóż, przypuszczam, że gdyby do dziś pracował w Amberze jako dyrektor ds. marketingu, polityka browaru wyglądałaby zgoła inaczej.
Tak prezentował się egzemplarz przeterminowany o 672 dni:
Kolor: Czarny. Dopiero pod bardzo silne światło widać na krawędziach czerwone przebłyski.
Piana: Dość wysoka, beżowa, ładna. Opada powoli do dziurawej warstwy, pozostawiając lekkie koronki na ściankach.
Zapach: Wędzona śliwka, bardzo ciemne czekoladki z wiśniami i likierem, orzechy, dobry ciemny litewski chleb. Całość świetnie ułożona i zharmonizowana.
Smak: Tu też elementy dobrze się ułożyły. Czuć bardzo ciemną czekoladę, kojarzącą się z rozgryzanymi prażonymi ziarnami kakaowca, wiśnie, truskawki i nieprzesadną paloność. Moc wyczuwalna, ale nie nachalna. Pomimo długiego odleżakowania całość wciąż jest wyraźnie słodkawa, ale to nie przeszkadza, a tylko wzbogaca kompozycję. Trochę szkoda, że nie czuć słodowości, ale i tak dużo się tu dzieje.
Gdy piwo się ogrzeje, staje się troszkę bardziej wodniste, czuć też lekkie utlenienie, ale dalej jest nieźle.
Podsumowanie: Wbrew temu, co kiedyś czytałem, Grand dobrze zniósł leżakowanie. Poszczególne elementy zapachu i smaku jeszcze bardziej ułożyły się i zharmonizowały. Całość nabrała tak owocowego charakteru, że trochę kojarzy się z belgijskimi dubblami.
Czy warto leżakować? Warto. Grand dobrze zniósł pobyt w piwniczce pomimo niezbyt wysokiego jak na ten styl ekstraktu, wyszlachetniał i wzbogacił się.
Comment
-
-
No cóż. Ja też zauważyłem pogorszenie się wyrobów z tego browaru. Żywe, Koźlak czy Złote Lwy były kiedyś lepsze. Ale akurat nie dotyczy to moim skromnym zdaniem GIP-a. Dla mnie to wciąż wyśmienity porter, który piję z wielką przyjemnością. I tyle w temacie.
Comment
-
-
Ocena z ARTomatu
Kolor: Czarny, trochę przebłysków ciemnego brązu. Bardzo ładny. [5]
Piana: Niska, duże bąble, opada w tempie średnim. Kolor brązowawy. Generalnie taka sobie. [3.5]
Zapach: Czekolada gorzka i trochę mlecznej. W tle aromaty palone. Jest też dziwny metaliczny aromat. Alkohol wyczuwalny za mocno. [3.5]
Smak: Gorzka czekolada i kawa, lekkie nuty palone. Alkohol trochę gryzie się ze smakiem. Zbyt wodniste, mało wyraziste. Posmak sliwek w czekoladzie, calkiem dobry. Goryczka za mocno alkoholowa, nie komponuje siĘ za dobrze. Po ogrzaniu jest lepiej, piwo staje siĘ bardziej wyważone, a alkohol dodaje fajnie kontrastującej ostrości. Po dalszym ogrzniu pojawia siĘ nieznoŚna kwasowoŚĆ i smak jakby taniej kawy rozpuszczalnej oraz rażący wręcz alkohol. [3.5]
Wysycenie: Dosyć niskie, ale w sumie nieźle dopasowane. [4.5]
Opakowanie: Fajna butelka, kapsel dedykowany, informacje zadowalające. Kolorystyka w czerni i zlocie, dobrze dobrana. Etykieta estetyczna. [5]
Uwagi: Średni porter, ogólnie spodziewałem się czegoś lepszego, bardziej wyrazistego. Piwo raczej nierÓwne, przewaŻnie niezbyt miło zaskakuje, choć zdarzają się lepsze smaki i aromaty.
Moja ocena: [3.7]Kiedyś stworzę sobie własne piwo. Z dz***ami i blackjackiem!
Lubię piwo i bobo-fruty.
Comment
-
Comment