wypiłem niemal w plenerze, ale zadbałem o szklankę i piłem dość schłodzone. moc, owszem, wyczuwalna, ale nie mogę narzekać na posmak alkoholowy. była słodowość, troszkę goryczy. po jeździe samochodem piwo usiłowało wyjść z butelki, tak że piana bardzo ładna. może to nie jest rekord świata, bo wolałbym słabszy trunek, ale przy olsztyńskiej mizerii biję brawo browarowi kormoran - za produkt i za decyzję. ty, mazur, jeszcze się spotkamy!
ps. pamiętam, że mazurzenie to lingwistyczny termin na zniekształcanie wymowy w pewien określony sposób, słowem - na mówienie gwarą mazowiecką. ciekawe, czy po odpowiedniej dawce 'mazura' można zaobserować mazurzenie. to by było ukłon browarnictwa w stronę nauki...
ps. pamiętam, że mazurzenie to lingwistyczny termin na zniekształcanie wymowy w pewien określony sposób, słowem - na mówienie gwarą mazowiecką. ciekawe, czy po odpowiedniej dawce 'mazura' można zaobserować mazurzenie. to by było ukłon browarnictwa w stronę nauki...
Comment