Kolor: Czerwono-brązowe błoto, zupełnie mętne. [2] Piana: Przy otwieraniu butelki zdziwił mnie zupełny brak syknięcia. Musiałem lać z pół metra (dosłownie), żeby uzyskać 0,5 cm piany, ale i tak zaraz zniknęła. [1] Zapach: Malina i to nawet niezbyt chemiczna. W tle lekka nuta jakby wina owocowego... [3] Smak: Najpierw słodzikowo-kompotowa słodycz, potem wino, potem spora słodowość, potem znów wino malinowe. Goryczki zero. Ogólne wrażenie jest takie, jakby pić rozwodnione, dosłodzone i minimalnie nagazowane wino. Plus taki, że da się wypić, minusów o wiele więcej. [2] Wysycenie: Niemal zerowe. [1.5] Opakowanie: Okropny różowy PET 0,5 l z nawet nie taką złą etykietą. Brak podanego ekstraktu i daty przydatności do spożycia. [2] Uwagi: Jabłonowo z właściwym sobie wdziękiem postanowiło podczepić się pod Redd'sa i Freeqa, a efekt... cóż, też typowy dla Jabłonowa.
Comment