Kolor: Jasny, słomkowy. Wygląda bardzo poprawnie jak na deklarowane 6,8 ekstraktu. [3.5] Piana: Bywało znacznie gorzej. Przy nalewaniu nawet ładna, na dwa palce. Szybko opadła, ale wątły kożuszek i pierścień na brzegu tafli zostały i trzymają się całkiem mocno. Piana pokusiła się o zostawienie śladów na ściankach. Nie jest źle. [3] Zapach: Typowy dla piw bezalkoholowych zapach brzeczki. Słodkawy, kukurydziany. Brak niepożądanych akcentów. [3] Smak: Smak stanowi spore zaskoczenie. To jedno z najsmaczniejszych piw non-alco jakie miałem okazję próbować. Na pierwszym planie słodycz, ale nienachalna. Bardzo wyraźna nuta płatków kukurydzianych, w posmaku landrynki, dalej charakterystyczna dla bezalkoholowych piw nuta niedofermentowanej brzeczki. Na finiszu delikatna goryczka, która nawet nie razi sztucznością - robi wrażenie chmielowej. Generalnie w smaku Ambrosius Free jest wolny od ścierek, chemii oraz innych takich motywów. Ciekawi mnie obecność ryżu w składzie, który dotąd kojarzył mi się głównie z kierunkiem wschodnim. Smakuje dobrze i w swojej kategorii mógłby stać dużo wyżej niż jest. [4] Wysycenie: Do wysycenia nie mam zastrzeżeń. Intensywne, ale bez przesady. [4] Opakowanie: Brzydka niebieska puszka, nawet jak na marketówkę źle to wygląda. Opakowanie potęguje wrażenie bylejakości i zniechęca, na czym traci całkiem przyzwoita zawartość. [1.5] Uwagi: Kolejne niezłe piwo, po które mało kto sięga z uwagi na dostępność w Kauflandzie, brzydkie opakowanie i niską cenę. Szkoda, bo jest smaczne i jako napój orzeźwiający tudzież zamiennik klasycznego piwa mógłby się bardzo dobrze sprawdzić. Będę wracał.
Comment