Mój Kmicic był z butelki.
Kolor, marniutki, blady, prawie wodnisty.
Piana przeciwnie, bardzo przyzwoita; może nie bardzo wysoka, ale ładna, białą, drobnoziarnista i przede wszystkim trwała.
Gazu optycznie jest straszliwie dużo, ale w piciu jakoś, o dziwo, nie przeszkadza.
Zapach średniointensywny, lekki, chmielowy, lekko owocowy.
Smak... Kmicic nie czekałby na Kuklinowskiego i sam by się przypalił, że takiego cienkusza ochrzczono na jego cześć. Pijąc mam wrażenie, że to odrobinę mocniejsza i odrobinę mniej aromatyczna wersja Gingersa. Goryczki prawie nie czuć, chmiel obecny, nuta jabłkowo -imbirowa obecna.
Etykietka w sumie całkiem udana. Zastanawiałem się nad tym, ale chyba podoba mi się, że wizerunek Kmicica nie jest wiernym przerysowaniem Jędrusia z filmu.
Dzięki wizycie w Bojanowie ponownie, po roku przerwy, miałem okazję zdegustować Kmicica - piwo, które zajmuje najniższe miejsce w browarowej liście piw ocenianych przeze mnie. Tym razem pod nóż poszła wersja butelkowa.
Opakowanie: tak jak i puszka, design etykiety nie powala wytwornością, ale to detal Kolor: słomkowo-pomarańczowo-wodnity, trudno go określić, ale jest bardzo jasny Piana: niemalże brak, znika zanim zdążysz odłożyć butelkę Gaz: jest, ok Zapach: trochę lepiej niż w zeszłym roku, lekko czuć chmiel i chyba drożdże Smak: a tutaj bez zmian, nie czuć prawie nic, trzeba się ostro wysilić, żeby poczuć słód i drożdże
Ogólnie poprawia prawie niezauważalna - nadal piwo pozostaje niezauważalne dla mojego podniebienia, pije się szybko, jak mineralkę, którą w upalne dni można właśnie zastąpić Kmicicem.
Dzięki uprzejmości dyrekcji browaru Kmicic, miałem niedawno okazję nie tylko zwiedzić browar, ale też dokonać niezwykle ciekawej degustacji. Otóż przygotowano dla nas sześciopak piwa. 3 piwa to była normalna oferta browaru, a 3, to te same piwa, ale rozlane do butelek sprzed pasteryzatora! Tak więc zamieszczę swoje porównanie. Ponieważ piwa różnią się wyraźnie, pierwsza z ocen w nawiasie dotyczy wersji niepasteryzowanej, a druga to ocena wersji pasteryzowanej. Do dzieła!
Kolor obie wersje mają identyczny - jasny, słomkowy. Klarowność doskonała (4; 4)
Pianka również identyczna, średniej wysokości, drobne pęcherzyki, ale bardzo szybko znika (3; 3)
Nasycenie zbliżone w obydwu, w porządku (4; 4)
Zapach. Wersja niepasteryzowana ma zapach niezbyt intensywny, ale wyraźnie (i tylko) słodowy. W wersji pasteryzowanej zapach również niezbyt intensywny, ale pojawia się jakaś nieprzyjemna nutka, coś jak kuchenna ścierka, ale jeszcze nie bardzo zużyta. Jest to na tyle słabe, że zauważalne tylko w bezpośrednim porównaniu. (4; 3,5).
Smak. Tu różnica jest OLBRZYMIA. Wersja niepasteryzowana smakuje bardzo intensywnie: słodowo - chlebowo. Jak rasowe Oktoberfestbier. Jak na 10% ekstraktu, to intensywność smaku jest zjawiskowa. Do tego czysto, bez żadnych niepożądanych elementów. Goryczka słaba, smak chmielu niewyczuwalny. Ale wskutek braku słodyczy w piwie niewielka goryczka nie przeszkadza absolutnie, pozwala na delektowanie się słodowością. Pycha! Wersja pasteryzowana smakuje jak popłuczyny tej pierwszej. Niby również bez ewidentnych wad, tylko co z tego? Smak słodu duuuuużo słabszy, spod niego "wydostaje" się więc goryczka chmielowa (słabiutka). Ale wszystko razem rozwodnione. (4,5; 3)
Opakowanie niezbyt eleganckie, motyw szlachcica ok, ale koncepcja graficzna - dno. Czcionki fatalne, nijak nie pasują. (3)
Reasumując - po raz pierwszy w życiu miałem możliwość skonfrontować wersję pasteryzowaną piwa z niepasteryzowaną. I wiem już na 100%, że pasteryzacja DRAMATYCZNIE SZKODZI PIWU. Gdyby Kmicic niepasteryzowany był dostępny, to wszedł by do pierwszej trójki piw polskich w moim rankingu. A lany z kija.... mmmmmmmm. Wersja spasteryzowana to przeciętniak. Bez ewidentnych wad, ale nic za nim nie przemawia na +. Chyba że zasugerowałem się doskonałym smakiem niepasteryzowanego i zaniżyłem noty tego drugiego….?
PS. Na butelce nie znalazłem śladu po słowie pils. Ale sądząc po zdjęciu chodzi o to piwo.
pije właśnie to piwko(butelka 0,5)
pianka opadła zaraz po sfotografowaniu, kolor taki jasno-pilsowy, na poczatku miałem wrażenie , że bardzo wodniste jest, ale po paru łykach juz lepiej odbieram smak goryczka niewyraźna, choc jest (te cechy mozna wytlumaczyc zawartoscia ekstraktu)
w przeciwienstwie do ocen innych moje wykazuje praktycznie zerowe nagazowanie.
tanie, lekkie piwo - na lato byłoby jak znalazł:-)
Ostatnie z piw otrzymanych w podwójnej wersji w częstochowskim browarze.
Do etykiety mam dokładnie takie same zarzuty jak do tej z wersji mocnej.
Jak to browar Kmicic ma w zwyczaju, piwo ma zdecydowanie za jasny kolor.
Piana średniej wysokości, drobnoziarnista. Szybko znika, pozostawiajac cienką acz szczelną kołderkę.
Zapach wyraźny, słodowy, o łagodnym charakterze. Podoba mi się.
Nagazowanie świetne.
Smak wybitnie słodowy. Mizerna goryczka. Zupełnie żadnych nieprzyjemnych nutek. Bardzo smakuje mi to piwo i cieszę się, że mnie nie rozczarowało.
Kupiłem ostetniego niedobitka w sklepiku w Myszkowie.Szczęśliwie jeszcze nie przeterminowany.
Nieco podpiwkowe w smaku.Lekki kwasek przeplata się z wyrażną,trochę surową goryczką.
Ten smak to wymierający gatunek przywodzący na myśl jeszcze lata 80 te-szczęśliwie w przyzwoitym wydaniu.
Szkoda browaru.
Testowałem to piwko jakiś czas temu i niedawno znalazłem zaginiony opis Kmicica.
Piana biała, drobna i nietrwała.
Barwa słomkowa.
Gazu dość mało.
Zapach lekko stęchły, jakby mydlany.
W smku prwie nie wyczuwalna goryczka, prawie nieobecny chmiel.
Jeżeli wszystkie produkowane w Częstochowie piwka miały podobny smak, to nie dziwi mnie że browar padł.
Comment