Wbrew pozorom to nie to samo piwo co recenzowana wcześniej już tutaj 10-procentowa Sakara King.
Wersja El-King jest jeszcze mocniejsza, bo zawiera aż 15% alkoholu. Wypicie zawartości półlitrowej butelki może być niecodziennym przeżyciem W składzie między innymi cukier i ryż. I jedno i drugie nie dziwi i w takiej konfiguracji być musiało.
Barwa pełnego złota, wpadająca w bursztynową. Całkowicie przejrzysta.
Delikatnie żółtawa piana, niezbyt okazała, o zróżnicowanych pęcherzykach. Mocno oblepia szkło, choć po kiliku minutach redukuje się do mikronaśnieżenia.
Aromat ciężki, słodowy, z nutami gryzącego alkoholu. Gdzieś w tle jakby metaliczne niuansy.
Smak zdominowany przez wyraźne, przewodnie alkoholowe klimaty. Silnie słodko-słodowy, z owocowymi odcieniami. Praktycznie brak goryczki. Odbija się swojskim jabolem.
Nagazowanie stosunkowo niskie.
Zielona butelka z całkiem estetyczną piwną etykietą i krawatką. Kapsel przypisany marce Sakara.
Ekstremalne piwo dla koneserów. Tak może smakować ratunkowy u-boot (coby żona nie widziała) czyli Warka Strong z dolaną setką wódki. Nie wyobrażam sobie, że można wypić to piwo gdy przekroczy temperaturę 6°C. Co ciekawe Egipcjanie, ponoć nie gustujący w alkoholu, jak już robią to dolnofermentacyjne mózgotrzepy. Jakaś połowa piw produkowanych w ich bodajże trzech przemysłowych browarach ma przynajmniej 10% alkoholu. Na recenzję czeka u mnie na przykład Tiger Beer, który posiada, uwaga, aż 20 kilowatów mocy. Ale mogę się nie odważyć
Sakara El-King to piwo, jak nazwa wskazuje, dla prawdziwego faraona. Już w przeciętnych dawkach doskonale mumifikuje. Horyzontalnie. 3,5 w skali 1-10.
Wersja El-King jest jeszcze mocniejsza, bo zawiera aż 15% alkoholu. Wypicie zawartości półlitrowej butelki może być niecodziennym przeżyciem W składzie między innymi cukier i ryż. I jedno i drugie nie dziwi i w takiej konfiguracji być musiało.
Barwa pełnego złota, wpadająca w bursztynową. Całkowicie przejrzysta.
Delikatnie żółtawa piana, niezbyt okazała, o zróżnicowanych pęcherzykach. Mocno oblepia szkło, choć po kiliku minutach redukuje się do mikronaśnieżenia.
Aromat ciężki, słodowy, z nutami gryzącego alkoholu. Gdzieś w tle jakby metaliczne niuansy.
Smak zdominowany przez wyraźne, przewodnie alkoholowe klimaty. Silnie słodko-słodowy, z owocowymi odcieniami. Praktycznie brak goryczki. Odbija się swojskim jabolem.
Nagazowanie stosunkowo niskie.
Zielona butelka z całkiem estetyczną piwną etykietą i krawatką. Kapsel przypisany marce Sakara.
Ekstremalne piwo dla koneserów. Tak może smakować ratunkowy u-boot (coby żona nie widziała) czyli Warka Strong z dolaną setką wódki. Nie wyobrażam sobie, że można wypić to piwo gdy przekroczy temperaturę 6°C. Co ciekawe Egipcjanie, ponoć nie gustujący w alkoholu, jak już robią to dolnofermentacyjne mózgotrzepy. Jakaś połowa piw produkowanych w ich bodajże trzech przemysłowych browarach ma przynajmniej 10% alkoholu. Na recenzję czeka u mnie na przykład Tiger Beer, który posiada, uwaga, aż 20 kilowatów mocy. Ale mogę się nie odważyć
Sakara El-King to piwo, jak nazwa wskazuje, dla prawdziwego faraona. Już w przeciętnych dawkach doskonale mumifikuje. Horyzontalnie. 3,5 w skali 1-10.
Comment