Pite w Etiopii. Butelka 0,33l. Moc 4,25%, ekstrakt 12. Kolor typowy, średnio ciemny złoty. Piana przeciętna, niczym się nie wyróżnia. Zapach średnio silny. Chmielowo słodowy. Smak dość treściwy. Bardziej słodowy, leciutko słodkawy. Goryczka niewielka. Smak trochę jakby z dawnych lat. Wysycenie bez zarzutu, nie brakuje go. Raczej z tych mocniejszych. Opakowanie żywcem z lat kryzysu. Jak dla mnie miało wiele uroku w sobie. Do tego kapsel malowany z małpką. No i butelka dziwnie znajoma. Piwo generalnie było całkiem przeciętne i niczym się nie wyróżniało, ale świetnie gasiło pragnienia. Oceniam je na +3 (1 – 6).
Ocena niestety z pamięci. Nie przywiozłem tego piwa do domu.
Ocena niestety z pamięci. Nie przywiozłem tego piwa do domu.