Butelka 65 cl,zawartość alkoholu 5,4% vol.Podobno jedyny browar na Madagaskarze.Piwko lekkie,łatwe i przyjemne.Barwa słomkowa,dobrze zgazowane.W smaku delikatne o lekko cytrynowym posmaku.Przypomina piwa śródziemnomorskie.Przywiezione przez męża siostry kolegi,który był tam służbowo/brzmi to idiotycznie ale piszę to w celu uniknięcia zarzutów o fikcję/
Star, Three Horses Beer
Collapse
X
-
A jest mozliwosc zdobycia etykiety z tej butelki ?
-
-
-
Moja wersja 65 cl, zaw. alk. również 5,4 % obj.
Najlepiej spożyć przed 02.10.2013
barwa - słomkowa, klarowna;
piana - biała, dość trwała, pozostawia smugi na szkle;
aromat - tuż po otwarciu bardzo intensywnie czuć zapach słodu, w czasie konsumpcji ta słodowość "wzbogacona" zostaje przez gotowaną kukurydzę i akcenty trawiaste;
smak - kukurydziano-chlebowa słodowość, trochę goryczki, wydaję się dość wodniste jak na 5,4 % alk.;
wysycenie - średnie
Zaliczony kolejny kraj, ot - typowy egzotyczny koncerniak (w tym przypadku - Star).Liczba wypitych rodzajów piw: 4688 ze 190 krajów
Liczba kapsli z piw, które wypiłem: 2286 ze 162 krajów
Noriuszowe piwa - zdobyte kraje
Comment
-
-
Z okazji znalezienia w ostatnim czasie śladów koniny w wołowinie, załączam brakującą fotkę Trzech Koni w wersji butelkowej:Liczba wypitych rodzajów piw: 4688 ze 190 krajów
Liczba kapsli z piw, które wypiłem: 2286 ze 162 krajów
Noriuszowe piwa - zdobyte kraje
Comment
-
-
2800 nowe piwa opisałem na forum
Moja "kolekcja" wypitych piw zagranicznych na koniec maja 2023 r. liczy 12 810 piw z 180 krajów
Kolekcja jest na stronie https://sites.google.com/view/sibarh-galeria/galeria
Comment
-
-
Zapach. Niby ciastko, niby drożdżowe, wyraźne warzywo, trochę ostrości, ale zero chmielu. Dziwny i niefajny.
Piana nie za wysoka, dość luźna, krótka, ale coś tam na szkle zostawia. Gazu dużo za dużo.
Kolor - słomka.
Smak dominuje plastelina z warzywem.
Nie jest neutralne jak większość produktów tropikalnych koncernów, za to jest niesmaczne. Zachciało się egzotyki...
Comment
-
-
Coroczna dawka egzotyki dostarczona przez niezawodnego kumpla (dzięki Jacek).
Kolor blado żółty, jak by to powiedzieć szczynowaty, idealnie klarowne.
Piana w trakcie nalewania utworzyła się nawet na około 4 cm, była biała, bąble jak na coca-coli duże i nierównomierne. I tak jak na wzmiankowanym odrdzewiaczu, tak szybko znikła i na tym piwie, pozostawiając jedynie cieniutką obrączkę przy szkle (chociaż też nie na długo)
Pachnie ciekawie bo świeżą szarlotką z kruchym ciastem i kwaskowymi jabłkami, tudzież domowym winem owocowym.
W smaku najmniej jest piwa! Żaden sensoryk by chyba w ciemno nie nazwał tej cieczy piwem. Czuć jakąś chemiczną wersję podfermentowanego soku jabłkowego zmieszanego z oranżadą wyborową z lat 80/90 z dodatkiem herbatników.
A do tego dowalone CO2 jak w wodzie sodowej, nadyma żołądek i szczypie w podniebienie.
Bekając co chwilę cieszę się że za chwilę to cudo zmęczę i napiję się piwa.
Na Madagaskarze, w afrykańskim upale, pewnie się tym napojem delektują (podobno innego o nazwie beer nie ma), ja jednak od niego wolał bym mineralną.
Kapsel i etykieta identyczna jak na fotce sibarh'a, z tą różnicą że moja butelka jest 0,5 l. A co ciekawe wygląda idealnie tak samo jak butelki zwrotne używane obecnie przez Łomżę.
Dopiłem, za więcej dziękuję.
Comment
-
Comment