O tym browarze z Hamilton w Ontario (choć właściwie to dwa browary - drugi w Toronto) pisał E-prezes:
Chodzi o to, że łączą warzenie piwa ze współpracą z artystami, którzy projektują im etykiety, ale promują też muzyków itp.
11,5% alk. Leżakowane w beczkach po bourbonie z Kentucky
Aromat – na początek trufle, praliny z ciemną czekoladą i nutą szlachetnego destylatu, odrobinę kawy, muśnięcie wanilii i beczki
Piana – średnia, ciemny beż, nietrwała, cieniutka obrączka nieco dłużej
Barwa – prawie czarna, ze smolistym ciemnym brązem, nieprzejrzysta
Wysycenie – umiarkowane, zarazem wyraźne musowanie
Smak – praliny z ciemną czekoladą i alkoholowym nadzieniem. Gładziutka czekolada, odrobinę kakao, skontrowana żywą nutą alko, ale szlachetną, żywą i rozgrzewającą, bez nieprzyjemnych tonów. Odrobina rodzynek, ale bardziej podsuszanych słodszych winogron macerowanych w alkoholu. W ciemno powiedziałbym, że ta beczka może bardziej po koniaku niż bourbonie. W ustach odrobina kawowej paloności (ale delikatnej, nie stoutowej). Dużo słodowej miękkości, trochę pralinowej (ale nie mdłej) słodyczy, którą kontruje fajne, żywe wysycenie, rozgrzewający alkohol z bardzo subtelnym beczkowym drewnem, który nie zaburza harmonii piwa. Długi, żywy finisz
Treściwość – to jest oczywiście bardzo treściwe piwo, ale nieprzesadnie ciężkie
Nie często używam określenia „świetne” piwo, ale biorąc pod uwagę wysoki woltaż (11,5%) w relacji z gładką pijalnością, przyjemnym aromatem i smakiem, to właściwie nie mam obiekcji, żeby za takowe je uznać. Piłem pół roku po terminie (ale nie wiem niestety kiedy je uwarzono i jak długo leżakowano w beczkach.
Chodzi o to, że łączą warzenie piwa ze współpracą z artystami, którzy projektują im etykiety, ale promują też muzyków itp.
11,5% alk. Leżakowane w beczkach po bourbonie z Kentucky
Aromat – na początek trufle, praliny z ciemną czekoladą i nutą szlachetnego destylatu, odrobinę kawy, muśnięcie wanilii i beczki
Piana – średnia, ciemny beż, nietrwała, cieniutka obrączka nieco dłużej
Barwa – prawie czarna, ze smolistym ciemnym brązem, nieprzejrzysta
Wysycenie – umiarkowane, zarazem wyraźne musowanie
Smak – praliny z ciemną czekoladą i alkoholowym nadzieniem. Gładziutka czekolada, odrobinę kakao, skontrowana żywą nutą alko, ale szlachetną, żywą i rozgrzewającą, bez nieprzyjemnych tonów. Odrobina rodzynek, ale bardziej podsuszanych słodszych winogron macerowanych w alkoholu. W ciemno powiedziałbym, że ta beczka może bardziej po koniaku niż bourbonie. W ustach odrobina kawowej paloności (ale delikatnej, nie stoutowej). Dużo słodowej miękkości, trochę pralinowej (ale nie mdłej) słodyczy, którą kontruje fajne, żywe wysycenie, rozgrzewający alkohol z bardzo subtelnym beczkowym drewnem, który nie zaburza harmonii piwa. Długi, żywy finisz
Treściwość – to jest oczywiście bardzo treściwe piwo, ale nieprzesadnie ciężkie
Nie często używam określenia „świetne” piwo, ale biorąc pod uwagę wysoki woltaż (11,5%) w relacji z gładką pijalnością, przyjemnym aromatem i smakiem, to właściwie nie mam obiekcji, żeby za takowe je uznać. Piłem pół roku po terminie (ale nie wiem niestety kiedy je uwarzono i jak długo leżakowano w beczkach.
Comment