Flying Dog, International Arms Race

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • dreads
    Kapitan Lagerowej Marynarki
    • 2009.09
    • 520

    Flying Dog, International Arms Race

    Zapowiada się ciekawie, dwa browary spod znaku psa - szkocki Brew Dog oraz amerykański Flying Dog postanowiły zmierzyć się w bezpośrednim pojedynku w kuflach/szklankach/pokalach konsumentów warząc "Zero IBU IPA". Pomysł polega na uwarzeniu piwa bez dodatku chmielu, używając jedynie ziół, owoców, itp. Pomysł interesujący, aczkolwiek chyba nie jakoś szczególnie nowatorski, zwłaszcza że ostatnio nawet na naszym rynku pojawiły się piwa z Williams Bros (też Szkocja) uwarzone z wykorzystaniem np. agrestu, wrzosu, bzu... Wracając do międzykontynentalnego wyścigu zbrojeń - strony - browary zachęcają do skonfrontowania ich wyrobów i wybrania zwycięzcy tej walki. Zakupiłem zatem za niemałe pieniądze obie butelczyny i postanowiłem sprawdzić, kto jest lepszy. Na pierwszy ogień poszedł wyrób Latającego Psa.

    Barwa piwa jest bursztynowa, całkiem mocno zmętniona. Niestety niezbyt estetycznie prezentuje się to piwo w szklance - jeżeli przyjrzeć się dokładnie, widać jakieś farfocle. Nie są to jednak chyba drożdże, na powierzchni tworzy się dziwny film, w cieczy powstają podejrzanie wyglądające cienie, ciekaw jestem, co odpowiada za taki wygląd.

    Piana jest niestety gruboziarnista, znika momentalnie, nawet nalewając bardzo agresywnie nie da się jej podnieść na więcej niż dwa centymetry.

    Zapach w pierwszej chwili słodkawy, jakby belgijski. Na pewno tak nie pachnie IPA. Za moment dochodzą aromaty iglaste - fajnie imitują żywiczność, sosnowość chmielu, jednak bez problemu da się wyczuć, że to nie chmiel. Niestety wychodzi też zapach...rozmarynu, którego, co tu dużo gadać, nie lubię. Do tego coraz bardziej o sobie daje znać jakiś taki landrynkowy chemiczny aromat.

    W smaku jest podobnie, jak w zapachu. Niestety ziółka nie dają nawet odrobiny goryczki, co nieco męczy. Po buteleczce trochę też szumi w głowie - piwo ma 7,5 %, ale absolutnie tego nie czuć (to akurat plus).

    Wysycenie jest nikłe - to jedyny związek z IPĄ. Właściwie to jest za małe, zwłaszcza wobec braku goryczki, co sprawia że piwo może zemdlić, bo kubki smakowe nie zostają oczyszczone i odciążone z tego dosyć jednostajnego smaku.

    Opakowanie klasa. Uwielbiam etykiety Flying Doga, a ta na dodatek jest szczególnie udana. Dwa naparzające się bulteriery, krew i agresja świetnie koresponduje z pomysłem na konfrontację dwóch psich browarów. Rewelka. Plus za bardzo dokładne wypisanie, jakie składniki trafiły do piwa. Jak dla mnie maksymalna ocena i największa (niestety) zaleta tego piwa.

    Podsumowując - pomysł ciekawy, ale wykonanie co najmniej średnie. Picie tego wynalazku w ilości większej niż kilka łyków nie jest specjalnie przyjemne. Świetnie, że ktoś wpadł kiedyś na pomysł, żeby wykorzystać chmiel do warzenia

    Na razie zwycięzcy nie ma, bo Brew Dog chłodzi się w lodówce, ale liczę na to, że wygra biorąc pod uwagę to, co zaserwował amerykański browar.
  • wpadzio
    Major Piwnych Rewolucji
    🍼🍼
    • 2011.06
    • 2654

    #2
    W składzie poza słodem jęczmiennym oraz drożdżami także: liść laurowy, rozmaryn, jałowiec, mięta, kwiat bzu i skórka pomarańczy. Ciekawe, ciekawe...

    Barwa bursztynowa wpadająca w pomarańczową. Lekko opalizuje.
    Piana dość nikła. Redukuje się do obręczy wokół szkła i cieniutkiego nalotu na powierzchni.
    Bukiet zapachowy ewidentnie ziołowo-przyprawowy z leśną, iglastą nutą.
    Interesujący, niestandardowy smak, w którym najsilniej wyczuwam jałowiec i rozmaryn. W dalekim tle są także pomarańczowe nastroje. Wszystko to otoczone wyraźnym alkoholowym klimatem. W posmakach brak tej charakterystycznej goryczki chmielowej, zastąpionej tu ziołowymi nastrojami, które utrzymują się na podniebieniu całkiem długo.
    Nasycenie jest na stosunkowo niskim poziomie.
    Opakowanie jak na zdjęciu. Na morderczo wysokim poziomie. Krwiożerczo świetne. Hau hau

    Jak widać brak chmielu nie musi być jakąś wielką przeszkodą. Choć jestem miłośnikiem ejli mocno nachmielonych to tego amerykańca uznaję za całkiem udaną ciekawostkę. Piwo wypite z przyjemnością, o interesującym profilu i do tego niebanalnie opakowane. 7,5 w skali 1-10.
    Attached Files
    Rzeczywistość jest po to, by podstawiać jej pod nos krzywe zwierciadła.
    Serviatus status brevis est
    3603 etykiety z zagranicznych piw wypitych osobiście, 1148 recenzji piw na browar.biz (z czego 733 zagraniczne opisałem i sfotografowałem jako pierwszy) - stan na 31.01.2020

    Comment

    • GaryFisher
      Kapitan Lagerowej Marynarki
      • 2009.10
      • 739

      #3
      Flying Dog, International Arms Race Zero IBU IPA [a.7.5%]

      Skład: woda, jęczmień słodowany, liście wawrzynu, rozmaryn, jałowiec, mięta zielona, czarny bez, skórka cytryny, drożdże.

      Kolor: bursztynowo-pomarańczowy, klarowny z pływającymi glutami [4.5]

      Piana: niska, średnioziarnista i od razu znikła, obrączkę i małą wysepkę na środku utrzymują przez jakiś czas uciekające bąbelki [2]

      Zapach: to się nazywa dopiero apteczny zapach, przypomina mi to Unicum (szwajcarski, ziołowy likier), słodki, ziołowo-korzenno-żywiczny, bardzo eteryczny aromat, nie wiem czym to pachnie, a chciałbym (nie wiem co to wawrzyn i czym wali), na pewno czuć rozmaryna i coś jak gałka muszkatołowa, ziele angielskie i goździki (ale to nie to), z tych bardziej żywicznych też jałowiec jest wyraźny, po ogrzaniu wychodzi trochę łagodnej słodowości, a pod koniec i typowe, ejlowe owoce [5]

      Smak: trochę wodnisty mi się wydaje, brakuje wyspiarskiego biszkopta trochę w podstawie, czuć trochę karmelu i ziarna, co do przypraw, to jak w zapachu, cała galaktyka korzeni, ziół, żywic, soków i olejków eterycznych, też grzeje po paru łykach jak Unicum, goryczka dużo silniejsza niż w Brew Dogu, pewnie głównie za sprawą jałowca i momentami przypomina chmielową; miętę zacząłem wyłapywać dopiero po ogrzaniu zawartości, wtedy to zauważyłem, że piwo jednocześnie grzeje i chłodzi [4.5]

      Nasycenie: dosyć wysokie, na trwałość piany jednak nie jest za bardzo w stanie wpłynąć [5]

      Opakowanie: flaszka 0.355l, etykieta z grubego, matowego papieru z walczącymi (na pięści) psami, zaprojektowana typowo po amerykańsku, czyli atrakcyjnie i spektakularnia... tzn. jest na czym oko zawiesić, kapsel czarny ze srebrnym, niby wy/ob-drapanym logo, na krawatce dwie bomby, jedna z logo Flying Doga, druga z logo Brew Doga, na boku podano też adresy stron internetowych obu browarów [5]

      Producent: Flying Dog Brewery, Frederick, Maryland, USA
      Importer: Bier&Co Amsterdam 1041BC - 7 The Netherlands; +31 20 480 200; www.bierenco.nl
      Zakupione w: De Bierkoning w Amsterdamie
      Degustowane: 22.02.2013r. ok. godz. 19:00 w Haarlemie
      Data ważności: 14.06.13
      Soundtrack: "Uninvited Dreams" by Osada Vida
      Tylko idiota ma porządek, geniusz panuje nad chaosem

      Comment

      Przetwarzanie...
      X