No to na drugą nóżkę porter Jerzego Waszyngtona.
7% alk. vol., ekstraktu nie podano. Również dojrzewające w butelce (bottle conditioned).
Piana: drobnoziarnista, osadza się na ściankach, kożuch zostaje jednolity.
Kolor: ciemny, ale nie diabelski.
Smak: Gambrinus dawał mi do zrozumienia, żebym się wiele nie spodziewał, a tu na pierwszy rzut gardła miła niespodzianka. Konkretny posmak kawowy, delikatna słodycz. Treściwości jednak zaczyna brakować w miarę spożycia, w miarę ogrzewania się słodycz wzrasta trochę ponad miarę.
Ogólnie piwo smakowało mi chłodniejsze, przypominało wtedy takiego mocniejszego Guinnessa. Ortodoksi bałtyccy na pewno odmówiliby mu miana portera, tym bardziej, że niektórzy dyskryminowali w tym względzie porter Krajana. Tym razem akurat się zgodzę. Porter Waszyngtona odpowiada mniej więcej naszemu Irlandzkiemu Mocnemu.
7% alk. vol., ekstraktu nie podano. Również dojrzewające w butelce (bottle conditioned).
Piana: drobnoziarnista, osadza się na ściankach, kożuch zostaje jednolity.
Kolor: ciemny, ale nie diabelski.
Smak: Gambrinus dawał mi do zrozumienia, żebym się wiele nie spodziewał, a tu na pierwszy rzut gardła miła niespodzianka. Konkretny posmak kawowy, delikatna słodycz. Treściwości jednak zaczyna brakować w miarę spożycia, w miarę ogrzewania się słodycz wzrasta trochę ponad miarę.
Ogólnie piwo smakowało mi chłodniejsze, przypominało wtedy takiego mocniejszego Guinnessa. Ortodoksi bałtyccy na pewno odmówiliby mu miana portera, tym bardziej, że niektórzy dyskryminowali w tym względzie porter Krajana. Tym razem akurat się zgodzę. Porter Waszyngtona odpowiada mniej więcej naszemu Irlandzkiemu Mocnemu.
Comment