Nie wiem, czy mówimy o tym samym Miller Genuine Draft z Miller Brewing Company, Milwaukee, USA, alk. 4,7% objętości, brzeczki 11,2% wagowo.
Barwa słomkowa, gazu i piany mało, zapach słabiutki, goryczka zupełnie niewyczuwalna (to chyba wpływ użytej w procesie produkcji maltozy).
Bardzo lekkie piwo. Ja również odniosłem wrażenie, że może być ono adresowane przede wszystkim do kobiet, które generalnie piwa nie lubią, a to z przyjemnością wypiją.
Dla mnie to piwko nijakie, pijąc je nie odczuwałem rzadnej przyjemności. Mówiąc szczerze zawiodłem się bardzo,bo za jednego millera mogłem mieć 2 inne duuuuuużżżooo lepsze piwa.
No, ale czego spodziewać się po amerykanach, oni mało rzeczy dobrych w smaku mają
Miller jest doskonały do moczenia stóp po długim marszu w upalny dzień.
Chciałbym jednak dodać, że amatorzy dobrego piwa w USA piją piwa z mikrobrowarów, niektóre całkiem niezłe
A mnie Leszek, znaczy się, Miller podpasił! Zapach lekko kwaśnawy, ale za to jest jakiś zdecydowany posmak - nie wiem, czy to kukurydza, czy co, ale bardzo to lubię. Chociaż ogólnie jest kapkę zbyt wodniste.
Piana jest bardzo dziwna - lejąc cały czas w środek szklany otrzymuje się obwarzanek z piany: na środku dziura, naokoło też niewiele pianki - wygląda to, jak miniwulkan.
Co ciekawe - na odwrotnej stronie etykiety napis: contains no additives, or preservatives. Czyli, że niby nie ma dodatków (sztucznych, czy żadnych? ), ani konserwantów. Bo chyba nie chodzi o...
Ogólnie - wbrew poprzednim wypowiedziom uważam, że jest to ciekawe piwko. Bardzo pasuje mi ten posmak, którego nie ma w innych piwkach. Może oprócz Corony (teraz to już całkiem podpadłem ).
Comment