Piwo pite w Myanmarze. Butelka 0,64l lub lany. Moc 5%, ekstrakt? Kolor jasny, złotawy. Piwo klarowne. Piana średnia, raczej szybko redukuje się do mizernych resztek. Zapach lekki, bardziej chmielowy, chociaż nie czysty. Smak również leciutki, może nie wodnisty, ale mało intensywny. W porównaniu do innych lagrów w Myanmarze, ten jakby był bardziej goryczkowy. Wysycenie średnie, słabnące wyraźnie pod koniec. Opakowanie raczej jak z Tajlandii niż z Myanmaru. Metaliczny papier, złotko na szyjce, ładny dedykowany kapsel. Dość ekskluzywnie się prezentowało pośród rodzimych marek. Prosta, ładna etykieta z tygryskiem. Piwo przeciętne, ale bez niedobrych posmaków. Dobre do picia w tamtejszym gorącym klimacie. Oceniam na 3,5 (1 – 6). Wypiłem tylko kilka kufli, bo koncentrowałem się raczej na miejscowych markach niż licencyjnych. Tiger to licencja piwa z Malezji.
Myanmar, Tiger Lager
Collapse
X