Red Tower Brewery to jeden z bodajże trzech czy czterech czynnych obecnie browarów restauracyjnych w Turcji i jeden z dwóch położonych na Riwierze Tureckiej, w malowniczej miejscowości Alanya, która była w dawnych czasach pirackim portem. Sam, założony w 2005 roku, browar i restauracja to naprawdę okazały kompleks, składający się z kilku pięter, nieco wielkością i nawet architektoniczną formą przypominający warszawski dom towarowy Smyk. Wybudowano go na malowniczym wybrzeżu nad zatoką i portem, tak więc w konsumpcję wliczone są również interesujące wrażenia estetyczne. Nazwę zawdzięcza starej XIII-wiecznej, pochodzącej z okresu Imperium Seldżuckiego obronnej wieży, która jest symbolem miasta. Znajduje się ona tylko około 100 metrów od browaru. Gdy odwiedziłem Red Tower Brewery w połowie kwietnia sezon (w domyśle turystyczny) dopiero się rozpoczynał, więc większość pomieszczeń była w trakcie przygotowywania na przyjęcie większej liczby gości. Browar, odwiedzany w przeważającej mierze przez niemieckich i rosyjskich turystów warzy cztery rodzaje piw: pilsnera, marcowe, hellesa i pszeniczne, z czego dostępne w ofercie były dwa pierwsze, które nabyłem również w wersji butelkowej.
Pilsner ma 4,6% i skład podany na kontrze w podstawowy sposób.
Barwa złoto-miodowa. Bardzo delikatnie mętna.
Biała piana, o zróżnicowanej teksturze. Stabilizuje się do grubej i trwałej pierzynki. Lubi lepić się do szklanki. Obecna do końca.
Aromaty słodowe ze sporym udziałem chmielu. Jest też nieznaczna guma balonowa i wanilia a także banan. Chyba za bogato trochę...
Smak słodowy z niewielką goryczką. Niestety mamy również aldehyd octowy, czyli zielone jabłuszka. Pojawia się też lekki kwasek.
Nasycenie gazem dość wysokie. Piwo jest bardzo rześkie.
Butelka typu krachla, z korkiem ceramicznym. Samoprzylepna, dość banalna, choć kolorowa etykieta. W sam raz na pamiątkę z Turcji
Piwo nie ma na etykiecie daty ważności niestety. Trudno mi orzec czy wady pojawiły się na etapie produkcji czy też wynikają z okresu/jakości przechowywania. W profilu zapachowym jest jak na pilsnera zbyt dużo estrów, w smaku pojawiają się dodatkowe wady. Gdybym miał ocenić to byłaby 5ka.... ale niestety w skali 1-10. Przez sentyment do wspomnień zatem wstrzymam się
Pilsner ma 4,6% i skład podany na kontrze w podstawowy sposób.
Barwa złoto-miodowa. Bardzo delikatnie mętna.
Biała piana, o zróżnicowanej teksturze. Stabilizuje się do grubej i trwałej pierzynki. Lubi lepić się do szklanki. Obecna do końca.
Aromaty słodowe ze sporym udziałem chmielu. Jest też nieznaczna guma balonowa i wanilia a także banan. Chyba za bogato trochę...
Smak słodowy z niewielką goryczką. Niestety mamy również aldehyd octowy, czyli zielone jabłuszka. Pojawia się też lekki kwasek.
Nasycenie gazem dość wysokie. Piwo jest bardzo rześkie.
Butelka typu krachla, z korkiem ceramicznym. Samoprzylepna, dość banalna, choć kolorowa etykieta. W sam raz na pamiątkę z Turcji
Piwo nie ma na etykiecie daty ważności niestety. Trudno mi orzec czy wady pojawiły się na etapie produkcji czy też wynikają z okresu/jakości przechowywania. W profilu zapachowym jest jak na pilsnera zbyt dużo estrów, w smaku pojawiają się dodatkowe wady. Gdybym miał ocenić to byłaby 5ka.... ale niestety w skali 1-10. Przez sentyment do wspomnień zatem wstrzymam się