No proszę, nawet w takiej muzułmańskiej Turcji próbują wyjść poza schemat jasnego pełnego i ewentualnie ciemnego jeszcze. Gigant ze Stambułu również uległ ogólnoświatowej modzie na podczepianie się pod rzemieślników. Co prawda w swojej krótkiej linii Brewmaster Series proponuje na razie dość klasyczne style, mimo wszystko liczy się sam fakt Otwierając Amber Ale oczywiście nie spodziewałem się żadnych fajerwerków. Piwo ma 5,2% alkoholu.
Barwa bursztynowo-herbaciana. W pełni przejrzysta.
Biała, lekko złamana żółtym piana, początkowo dość wysoka, o średniej trwałości. Posiada konsystencję nieco przypominającą mus.
Aromat słodowy, z dużym udziałem karmelu, aczkolwiek trudno nazwać go jakimś szczególnie intensywnym. Pewne szczątkowe trawiaste chmiele gdzieś daleko w tle.
W smaku gładka słodowość z karmelową podstawą. Nieznaczna goryczka jako dodatek. Jednak piwo sprawia wrażenie nico zbyt wodnistego.
Całkiem spore nagazowanie. Orzeźwiające.
Butelka 330ml. Etykieta mająca stylizować się na produkt rzemieślniczy. Kapsel firmowy.
Jak na warunki miejscowe i nieliczną konkurencję (nabyte i degustowane nieopodal malowniczego antycznego Side) piwo sprawia nawet przyzwoite wrażenie. Oczywiście żaden z niego bohater piwnych legend. Niemniej jednak uświadczyć tutaj coś innego niż cienki lager jest niemal niemożliwością. Piwo kojarzy mi się bardziej z vienna lagerem. Jako taka ciekawostka lokalna otrzymuje ode mnie 7 w skali 1-10.
W tej koncernowej serii mamy jeszcze witbiera i irish ale, których próbowałem, ale nie miałem szansy poczynić notatek, a tym bardziej cyknąć fotki.
Barwa bursztynowo-herbaciana. W pełni przejrzysta.
Biała, lekko złamana żółtym piana, początkowo dość wysoka, o średniej trwałości. Posiada konsystencję nieco przypominającą mus.
Aromat słodowy, z dużym udziałem karmelu, aczkolwiek trudno nazwać go jakimś szczególnie intensywnym. Pewne szczątkowe trawiaste chmiele gdzieś daleko w tle.
W smaku gładka słodowość z karmelową podstawą. Nieznaczna goryczka jako dodatek. Jednak piwo sprawia wrażenie nico zbyt wodnistego.
Całkiem spore nagazowanie. Orzeźwiające.
Butelka 330ml. Etykieta mająca stylizować się na produkt rzemieślniczy. Kapsel firmowy.
Jak na warunki miejscowe i nieliczną konkurencję (nabyte i degustowane nieopodal malowniczego antycznego Side) piwo sprawia nawet przyzwoite wrażenie. Oczywiście żaden z niego bohater piwnych legend. Niemniej jednak uświadczyć tutaj coś innego niż cienki lager jest niemal niemożliwością. Piwo kojarzy mi się bardziej z vienna lagerem. Jako taka ciekawostka lokalna otrzymuje ode mnie 7 w skali 1-10.
W tej koncernowej serii mamy jeszcze witbiera i irish ale, których próbowałem, ale nie miałem szansy poczynić notatek, a tym bardziej cyknąć fotki.