Stift Engelszell to 8 w kolejności (z 10 obecnie funkcjonujących) browar oficjalnie mogący używać loga Authentic Trappist Product. Do rodziny trapistów dołączył w 2012 roku. Związany jest z klasztorem trapistów położonym w pobliżu malowniczej miejscowości Engelhartszell an der Donau, w północnej Austrii. Sam klasztor został założony w końcu XIII wieku przez cystersów. Obecnie braciszkowie słyną poza wytwarzaniem piwa także (a może przede wszystkim) z produkcji likierów i serów.
Aktualnie w Stift Engelszell warzone są dwa rodzaje piwa: Grogorius, odpowiednik tripla, o którym pisał GaryFisher tu, oraz lżejszy dubbel Benno. To drugie piwo trzymam przed sobą i kilka słów postaram się o nim napisać. Benno ma 6,9% alkoholu. Skład podano zaś w czterech językach, jednak nie dowiemy się jakich dokładnie użyto składników.
Ciemnobursztynowa barwa, pod światło ciemnopomarańczowa. Mocno mglista, z drobnym osadem.
Biała piana, o kremowym odcieniu. Po nalaniu dość wysoka, o niejednorodnej teksturze. Bardzo szybko redukuje się do dziurawej szumowinki i obrączki wokół szkła. Po 15 minutach nie zostaje już niestety żaden ślad.
Złożony aromat, o wyczuwalnych owocowych i przyprawowych nutach estrowo-fenolowych. Są suszone śliwki, słodkie czerwone owoce, jabłka, mamy wyraźną pieprzowość. Delikatne alkoholowe tchnienie gdzieś w tle.
Smak również interesujący, choć jak na styl pozostawiający odbiorcę w pewnym niedosycie. Suszone owoce, rodzynka, figi, pieprz, nieco karmelu, nieco pefumowych klimatów a także miękka słodowość są jakby nieco przytłumione, niewyraźne. Trochę jakby piwo było zbyt mało "gęste", "mięsiste". Odczuwa się za to sporą kwaśność i pokaźną, lekko ściągającą goryczkę. Pojawia się też cień alkoholu.
Nagazowanie wysokie na początku rychło spada do przeciętnego.
Butelka 330ml ze stylizowaną, klimatyczną etykietką i podobnym kapslem. Elegancko.
Piwo jak najbardziej przyzwoite. Odczuwa się jednak wrażenie, oczywiście nieco irracjonalne, że Benno zostało wyprodukowane z takich jakby mocno zasuszonych produktów wiszących miesiącami pod powałą i przyprawione pieprzem, cynamonem i czym tam jeszcze oraz pobłogosławione przez piernikową wiedźmę-staruszkę O tak, dokładnie tak je odbieram. 7,5 w skali 1-10 (piana do poprawy!)
Aktualnie w Stift Engelszell warzone są dwa rodzaje piwa: Grogorius, odpowiednik tripla, o którym pisał GaryFisher tu, oraz lżejszy dubbel Benno. To drugie piwo trzymam przed sobą i kilka słów postaram się o nim napisać. Benno ma 6,9% alkoholu. Skład podano zaś w czterech językach, jednak nie dowiemy się jakich dokładnie użyto składników.
Ciemnobursztynowa barwa, pod światło ciemnopomarańczowa. Mocno mglista, z drobnym osadem.
Biała piana, o kremowym odcieniu. Po nalaniu dość wysoka, o niejednorodnej teksturze. Bardzo szybko redukuje się do dziurawej szumowinki i obrączki wokół szkła. Po 15 minutach nie zostaje już niestety żaden ślad.
Złożony aromat, o wyczuwalnych owocowych i przyprawowych nutach estrowo-fenolowych. Są suszone śliwki, słodkie czerwone owoce, jabłka, mamy wyraźną pieprzowość. Delikatne alkoholowe tchnienie gdzieś w tle.
Smak również interesujący, choć jak na styl pozostawiający odbiorcę w pewnym niedosycie. Suszone owoce, rodzynka, figi, pieprz, nieco karmelu, nieco pefumowych klimatów a także miękka słodowość są jakby nieco przytłumione, niewyraźne. Trochę jakby piwo było zbyt mało "gęste", "mięsiste". Odczuwa się za to sporą kwaśność i pokaźną, lekko ściągającą goryczkę. Pojawia się też cień alkoholu.
Nagazowanie wysokie na początku rychło spada do przeciętnego.
Butelka 330ml ze stylizowaną, klimatyczną etykietką i podobnym kapslem. Elegancko.
Piwo jak najbardziej przyzwoite. Odczuwa się jednak wrażenie, oczywiście nieco irracjonalne, że Benno zostało wyprodukowane z takich jakby mocno zasuszonych produktów wiszących miesiącami pod powałą i przyprawione pieprzem, cynamonem i czym tam jeszcze oraz pobłogosławione przez piernikową wiedźmę-staruszkę O tak, dokładnie tak je odbieram. 7,5 w skali 1-10 (piana do poprawy!)