Belgijski, rzemieślniczy mocarz, podpinany pod klasztornego quadrupla. Alkohol dość wysoko bo 12%. Jak podano na etykiecie - piwo wyprodukowano z naturalnych składników, co by to nie miało znaczyć Ciekawostką jest fakt, że w browarze warzy pani - Gudrun Vandoorne. I robi to na tyle skutecznie, że w 2010 roku została nawet businesswoman roku.
Barwa ciemnobrązowa, pod światło połyskuje wiśniowo. Dość mglista. Do tego całe mnóstwo osadu drożdżowego pływa w objętości.
Piana bardzo znikoma już przy nalewaniu. W zasadzie poza obrączką wokół szkła nie ma o czym pisać.
W aromacie wyczuwalna owocowa kwaśność, jak w piwach fermentacji spontanicznej. Dodatkowo całkiem wyraźne alkoholowe tchnienie.
W smaku dość bogaty bukiet, w którym pierwsze skrzypce grają wiśnie, suszone śliwki, pestki, figi, rodzynki oraz waniliowa nuta. Jako dalsze tło nieco przyprawowych odcieni. Generalnie charakter lekko winny, kwaskowy, choć mamy też i sporo słodowej słodyczy. Alkohol pomimo mocy piwa odczuwalny w niewielkim stopniu, w postaci ciepłej smugi grzania w przełyku.
Nagazowanie stosunkowo wysokie, rześkie.
Butelka 0,33l z gołym kapslem i wyjątkowo nudną i niechlujnie przyklejoną etykietą. Za takie opakowanie biłbym po piętach, zwłaszcza rzemieślników
Wyraziste, degustacyjne piwo. Niebezpieczne, bowiem z dobrze przykrytym alkoholem. Dostosowane do pewnych okoliczności przyrody. Ode mnie na tą chwilę 7,5 w skali 1-10, choć uwzględniłem wizualną całościową estetykę.
Barwa ciemnobrązowa, pod światło połyskuje wiśniowo. Dość mglista. Do tego całe mnóstwo osadu drożdżowego pływa w objętości.
Piana bardzo znikoma już przy nalewaniu. W zasadzie poza obrączką wokół szkła nie ma o czym pisać.
W aromacie wyczuwalna owocowa kwaśność, jak w piwach fermentacji spontanicznej. Dodatkowo całkiem wyraźne alkoholowe tchnienie.
W smaku dość bogaty bukiet, w którym pierwsze skrzypce grają wiśnie, suszone śliwki, pestki, figi, rodzynki oraz waniliowa nuta. Jako dalsze tło nieco przyprawowych odcieni. Generalnie charakter lekko winny, kwaskowy, choć mamy też i sporo słodowej słodyczy. Alkohol pomimo mocy piwa odczuwalny w niewielkim stopniu, w postaci ciepłej smugi grzania w przełyku.
Nagazowanie stosunkowo wysokie, rześkie.
Butelka 0,33l z gołym kapslem i wyjątkowo nudną i niechlujnie przyklejoną etykietą. Za takie opakowanie biłbym po piętach, zwłaszcza rzemieślników
Wyraziste, degustacyjne piwo. Niebezpieczne, bowiem z dobrze przykrytym alkoholem. Dostosowane do pewnych okoliczności przyrody. Ode mnie na tą chwilę 7,5 w skali 1-10, choć uwzględniłem wizualną całościową estetykę.