La Fumette to rzemieślnicza belgijska wędzonka z browaru Millevertus z prowincji Luxemburg. Niepasteryzowana, refermentowana w butelce. Zawartość alkoholu wynosi 6,5%. Skład podany na etykiecie w sposób podstawowy, choć na stronie browar chwali się, że poza niemieckim słodem wędzonym użyto również 5 innych słodów i 4 rodzajów chmielu.
Barwa jasnobrązowa, nieklarowna. Na dnie osadzają się resztki osadu drożdżowego.
Beżowa piana, która próbuje uciec po otwarciu butelki, po krótkim czasie stabilizuje się w postaci drobnoteksturowego, mięsistego kożucha na powierzchni, mocno przy okazji oblepiając ścianki szkła.
Aromat z wędzonymi klimatami z przodu, o nutach wędzonego boczku, aczkolwiek dość stonowany, pozbawiony intensywności. W dalszych planach karmel i palone odcienie.
Smak jak na wędzonkę jest całkiem wyważony, obok wędzoności słodu pojawia się na przykład suszona śliwka. Piwo jest przejrzyste, pozbawione ciężkości. Ma lekko zaznaczoną goryczkę i średnio wytrawny finisz. Pomimo zawartości alkoholu nie jest on absolutnie wyczuwalny.
Nagazowanie na średnim poziomie, nawet z lekką tendencją do spadku w osi czasu.
Smukła butelka 330ml, zakapslowana na brązowo. Ciekawa etykieta ze stylizowanym wulkanem w fazie erupcji.
Elegancka, przejrzysta w odbiorze wędzonka, która może się spodobać nawet tym, którzy nie przepadają za ortodoksyjnymi przedstawicielami stylu. Posiada mocną "belgijską" podbudowę, zwłaszcza w smaku, więc i miłośnicy piw stamtąd też nie powinni być rozczarowani. I choć nie jest to piwo w stylu choćby niemieckich Schlenkerli z Bambergu, mnie smakowało bardzo. 9 w skali 1-10.
Barwa jasnobrązowa, nieklarowna. Na dnie osadzają się resztki osadu drożdżowego.
Beżowa piana, która próbuje uciec po otwarciu butelki, po krótkim czasie stabilizuje się w postaci drobnoteksturowego, mięsistego kożucha na powierzchni, mocno przy okazji oblepiając ścianki szkła.
Aromat z wędzonymi klimatami z przodu, o nutach wędzonego boczku, aczkolwiek dość stonowany, pozbawiony intensywności. W dalszych planach karmel i palone odcienie.
Smak jak na wędzonkę jest całkiem wyważony, obok wędzoności słodu pojawia się na przykład suszona śliwka. Piwo jest przejrzyste, pozbawione ciężkości. Ma lekko zaznaczoną goryczkę i średnio wytrawny finisz. Pomimo zawartości alkoholu nie jest on absolutnie wyczuwalny.
Nagazowanie na średnim poziomie, nawet z lekką tendencją do spadku w osi czasu.
Smukła butelka 330ml, zakapslowana na brązowo. Ciekawa etykieta ze stylizowanym wulkanem w fazie erupcji.
Elegancka, przejrzysta w odbiorze wędzonka, która może się spodobać nawet tym, którzy nie przepadają za ortodoksyjnymi przedstawicielami stylu. Posiada mocną "belgijską" podbudowę, zwłaszcza w smaku, więc i miłośnicy piw stamtąd też nie powinni być rozczarowani. I choć nie jest to piwo w stylu choćby niemieckich Schlenkerli z Bambergu, mnie smakowało bardzo. 9 w skali 1-10.
Comment