Pora na trzecie i jak dotąd ostatnie piwo z serii "Alvinne Sour Collection" (recenzje wcześniejszych tu i tu). Podobnie jak w przypadku Omegi i Phi wykorzystano tutaj specyficzne drożdże Morpheus. Na opakowaniu napisano, że Sigma to dark sour ale o mieszanej fermentacji. Ma być kwaśno i dziko. Startujemy.
Czarne, niemal całkowicie nieprzejrzyste. Pod silne światło połyskuje przy dnie rubinem.
Beżowa piana o zróżnicowanej teksturze. Po dwóch minutach stabilizuje się do zwartej pierzynki.
Aromat znamionuje kwaśność. Jest nieco winny i octowy. Klimaty ciemnego pieczywa, karmelu i suszonych owoców.
Smak jest stosunkowo wytrawny, mocno kwaśny, podszczypujący, cierpki. Ciemne, suszone i nawet lekko poddymiane owoce. Jest jakaś nuta ziarnista, trochę razowa. Absolutnie nie czuć alkoholu pomimo woltażu. Pozostaje za to długo w posmakach taka nieco jakby tytoniowa smuga i odczucie spalenizny.
Mocno, pokaźnie nagazowane. Rześkie, pracujące w ustach.
Butelka 330ml jak w innych z serii opatrzona w prostą, banalną etykietę z tytułowym symbolem. Na gołym kapslu datownik.
Ze wszech miar intrygujące. Choć wzbudzać może pewnie skrajne emocje. W moim odczuciu zastanawiające są te spalone, ciemne posmaki. Ogromnym plusem zaś brak jakichkolwiek wtrętów alkoholowych. Piwo wyraziste i niebezpieczne zatem. Za ciekawe wrażenia degustacyjne 8 w skali 1-10.
Czarne, niemal całkowicie nieprzejrzyste. Pod silne światło połyskuje przy dnie rubinem.
Beżowa piana o zróżnicowanej teksturze. Po dwóch minutach stabilizuje się do zwartej pierzynki.
Aromat znamionuje kwaśność. Jest nieco winny i octowy. Klimaty ciemnego pieczywa, karmelu i suszonych owoców.
Smak jest stosunkowo wytrawny, mocno kwaśny, podszczypujący, cierpki. Ciemne, suszone i nawet lekko poddymiane owoce. Jest jakaś nuta ziarnista, trochę razowa. Absolutnie nie czuć alkoholu pomimo woltażu. Pozostaje za to długo w posmakach taka nieco jakby tytoniowa smuga i odczucie spalenizny.
Mocno, pokaźnie nagazowane. Rześkie, pracujące w ustach.
Butelka 330ml jak w innych z serii opatrzona w prostą, banalną etykietę z tytułowym symbolem. Na gołym kapslu datownik.
Ze wszech miar intrygujące. Choć wzbudzać może pewnie skrajne emocje. W moim odczuciu zastanawiające są te spalone, ciemne posmaki. Ogromnym plusem zaś brak jakichkolwiek wtrętów alkoholowych. Piwo wyraziste i niebezpieczne zatem. Za ciekawe wrażenia degustacyjne 8 w skali 1-10.
Comment