Tripel z Palma. Nie było więc wklejam. Jako ciekawostkę można dodać, że w produkcji wykorzystano tradycyjną mieszkankę ziołową (gruit albo grut, czy też gruut), używaną jako piwny aromat zanim tak bardzo popularny stał się chmiel. W jej skład wchodzą między innymi woskownica, wrzos, krwawnik czy bluszcz.
Steenbrugge Tripel jest refermentowany w butelce i ma 8,7% alkoholu.
Barwa głęboko złocista. Delikatnie zamglona.
Piana krótka. Szybko redukuje się do mikrowysepek na powierzchni.
W zapachu ciepłe słody i owoce, głównie jabłka. Wszystko podszyte faktycznie ziołową nutą i przyprawowymi fenolami. W tle nieznaczny oddech alkoholu.
Smak miękki, ciepły, choć brakuje mu jakby głębi. Są słodkie owoce, wyraźne przyprawy, może trochę kwiatowych odcieni. W odróżnieniu od aromatu nuty ziołowe gdzieś umykają. Jako dodatek lekko rozgrzewająca smuga alkoholu.
Nagazowanie dość wysokie. Zabiło pewnie pianę.
Butelka 330ml z ciekawą, "klasztorną" etykietą i krawatką o niebanalnym wykroju, charakterystycznym dla całej serii Steenbrugge. Kapsel też przypisany piwu.
Teraz dopiero czuję, że ta ziołowa mieszanka objawia się w bardzo dalekich posmakach. Mimo wszystko piwo jest raczej przeciętne jak na styl. Ma niewystarczająco ukryty alkohol i karygodnie słabą pianę. Profil, jak na tripla, jest płaski, nieprzegryziony, nie skłaniający do poszukiwań sensorycznych. W sumie takie tam 7,5 w skali 1-10.
Steenbrugge Tripel jest refermentowany w butelce i ma 8,7% alkoholu.
Barwa głęboko złocista. Delikatnie zamglona.
Piana krótka. Szybko redukuje się do mikrowysepek na powierzchni.
W zapachu ciepłe słody i owoce, głównie jabłka. Wszystko podszyte faktycznie ziołową nutą i przyprawowymi fenolami. W tle nieznaczny oddech alkoholu.
Smak miękki, ciepły, choć brakuje mu jakby głębi. Są słodkie owoce, wyraźne przyprawy, może trochę kwiatowych odcieni. W odróżnieniu od aromatu nuty ziołowe gdzieś umykają. Jako dodatek lekko rozgrzewająca smuga alkoholu.
Nagazowanie dość wysokie. Zabiło pewnie pianę.
Butelka 330ml z ciekawą, "klasztorną" etykietą i krawatką o niebanalnym wykroju, charakterystycznym dla całej serii Steenbrugge. Kapsel też przypisany piwu.
Teraz dopiero czuję, że ta ziołowa mieszanka objawia się w bardzo dalekich posmakach. Mimo wszystko piwo jest raczej przeciętne jak na styl. Ma niewystarczająco ukryty alkohol i karygodnie słabą pianę. Profil, jak na tripla, jest płaski, nieprzegryziony, nie skłaniający do poszukiwań sensorycznych. W sumie takie tam 7,5 w skali 1-10.