Belgijski De Proefbrouwerij dla kopenhaskiego kontraktowca. Raid Beer to lager o zawartości alkoholu 5,2%, przy którego produkcji wykorzystano chmiele Simcoe, Citra, Nelson Sauvin oraz Centennial. Jako ciekawostkę warto dodać, że piwo jest aktualnie klasyfikowane przez ratebeer w pierwszej dziesiątce w swoim stylu.
Na kontrze zachęcająca sentencja - Sometimes when you're drunk you can see better Zatem do dzieła!
Barwa bursztynowa, wpadająca w pomarańczowe odcienie. Mocno mętna.
Biała, złamana nieznaczną kremowością piana. Wysoka po nalaniu, mięsista, o zróżnicowanej teksturze. Wolno opada, fantazyjnie się formując i zostawiając firanki na ściankach.
Aromat mocno naznaczony chmielową aromatycznością. Pomarańcze, cytrusy, wydatne nuty kwiatowe. Bardzo miłe wrażenie.
Smak poza przedłużeniem wrażeń nosowych oferuje dodatkowo wyraźną ziarnistą, nawet lekko jakby paloną słodowość, którą odbiera się zwłaszcza retronosowo i umiarkowanie wysoką goryczkę. Finisz stosunkowo wytrawny. Gorzkość długo wygasa w ustach.
Nasycenie gazem średnie, może odrobinę za niskie.
Butelka 330ml z kolejną beznadziejną, nudną etykietą, jak to z reguły ma miejsce w przypadku produktów sygnowanych marką To Øl. Kolorowe kropki, no po prostu przebłysk artystycznego geniuszu... Goły kapsel z datownikiem.
Pomimo fatalnego designu samo piwo broni się znakomicie. Jest pełne, aromatyczne, z charakterną goryczką i pokaźną pianą. Można mieć drobne zastrzeżenia jedynie do nagazowania. Na 9 w skali 1-10 w swoim, nieco podrasowanym, trzeba przyznać uczciwie, stylu zasługuje bez dwóch zdań.
Na kontrze zachęcająca sentencja - Sometimes when you're drunk you can see better Zatem do dzieła!
Barwa bursztynowa, wpadająca w pomarańczowe odcienie. Mocno mętna.
Biała, złamana nieznaczną kremowością piana. Wysoka po nalaniu, mięsista, o zróżnicowanej teksturze. Wolno opada, fantazyjnie się formując i zostawiając firanki na ściankach.
Aromat mocno naznaczony chmielową aromatycznością. Pomarańcze, cytrusy, wydatne nuty kwiatowe. Bardzo miłe wrażenie.
Smak poza przedłużeniem wrażeń nosowych oferuje dodatkowo wyraźną ziarnistą, nawet lekko jakby paloną słodowość, którą odbiera się zwłaszcza retronosowo i umiarkowanie wysoką goryczkę. Finisz stosunkowo wytrawny. Gorzkość długo wygasa w ustach.
Nasycenie gazem średnie, może odrobinę za niskie.
Butelka 330ml z kolejną beznadziejną, nudną etykietą, jak to z reguły ma miejsce w przypadku produktów sygnowanych marką To Øl. Kolorowe kropki, no po prostu przebłysk artystycznego geniuszu... Goły kapsel z datownikiem.
Pomimo fatalnego designu samo piwo broni się znakomicie. Jest pełne, aromatyczne, z charakterną goryczką i pokaźną pianą. Można mieć drobne zastrzeżenia jedynie do nagazowania. Na 9 w skali 1-10 w swoim, nieco podrasowanym, trzeba przyznać uczciwie, stylu zasługuje bez dwóch zdań.