De Struise to browar położony niemalże po sąsiedzku z opactwem św.Sykstusa we Vleteren, producentem ponoć najlepszego piwa na świecie. Jednak sam może pochwalić się otrzymaniem nagrody dla najlepszego browaru świata roku 2008 w podsumowaniu piwnego serwisu ratebeer.
Struise Witte to, jak nazwa wskazuje, belgijska pszenica, czyli witbier, refermentowana w butelce, niefiltrowana i niepasteryzowana. Ma 5% alkoholu. Do produkcji użyto dodatkowo owsa oraz przypraw, choć nie podano jakich. To było pierwsze piwo, które wyprodukował założony w 2001 roku browar.
Barwa żółto-pomarańczowa. Mocno mętna.
Piana o średnich bąbelkach. Szybko się redukuje do obrączki i mikronaśnieżenia. Nie zostawia śladów na szkle.
Aromat średni w intensywności. Owoce, cytryna, trochę przypraw. Duży udział nut zbożowych. Drożdże.
Smak ze sporym udziałem owoców cytrusowych i belgijskich drożdży. Jest cytrynowy kwasek, ziemistość, spora baza słodowa i minimalna słodycz.
Nagazowanie spore, odczuwalne na języku.
Butelka 330ml typu vichy. Etykieta sympatyczna, jednak bez estetycznych uniesień. No i niestety goły kapsel.
Jak na styl piwo rozczarowuje. Brakuje mu wyraźnie ciepłych, waniliowych nut. Obecność przypraw jest na poziomie powiedzmy śladowym. O kolendrze nie ma mowy. Ma charakter raczej wytrawny, kwaśny, jednowymiarowy, przez co nabiera cech dobrego napoju orzeźwiającego ale traci na powabie. Niczym modelka, która eksponuje tylko cycki a zapomni o naturalnym uśmiechu. 7 w skali 1-10.
Struise Witte to, jak nazwa wskazuje, belgijska pszenica, czyli witbier, refermentowana w butelce, niefiltrowana i niepasteryzowana. Ma 5% alkoholu. Do produkcji użyto dodatkowo owsa oraz przypraw, choć nie podano jakich. To było pierwsze piwo, które wyprodukował założony w 2001 roku browar.
Barwa żółto-pomarańczowa. Mocno mętna.
Piana o średnich bąbelkach. Szybko się redukuje do obrączki i mikronaśnieżenia. Nie zostawia śladów na szkle.
Aromat średni w intensywności. Owoce, cytryna, trochę przypraw. Duży udział nut zbożowych. Drożdże.
Smak ze sporym udziałem owoców cytrusowych i belgijskich drożdży. Jest cytrynowy kwasek, ziemistość, spora baza słodowa i minimalna słodycz.
Nagazowanie spore, odczuwalne na języku.
Butelka 330ml typu vichy. Etykieta sympatyczna, jednak bez estetycznych uniesień. No i niestety goły kapsel.
Jak na styl piwo rozczarowuje. Brakuje mu wyraźnie ciepłych, waniliowych nut. Obecność przypraw jest na poziomie powiedzmy śladowym. O kolendrze nie ma mowy. Ma charakter raczej wytrawny, kwaśny, jednowymiarowy, przez co nabiera cech dobrego napoju orzeźwiającego ale traci na powabie. Niczym modelka, która eksponuje tylko cycki a zapomni o naturalnym uśmiechu. 7 w skali 1-10.