Widzę, że każde piwo z serii Pannepot ocenia się osobno, więc kontynuuje to, choć po degustacji wersji 2016:
wydaje mi się, że chyba lepiej żeby wszystko było na tym samym miejscu, pomimo rocznikowych różnic.
Niektóre z poszczególnych roczników tego ciemnego belgujskiego mocnego ejla są dłużej leżakowane w beczkach, niektóre nie. Więcej na ich temat:
To piwo zostało uwarzone w 2011 roku, następnie leżakowane w dębowych beczkach aż do rozlewu w butelki niecały rok temu (marzec 2016)
Alk. 10%
Ekstr. 24%
Aromat - w porównaniu do wersji 2016 dominują słodsze tony - kandyzowane owoce, troszkę marmolady, rozpuszczalnik złagodniał, cierpko-kwaskowych owocowych nut praktycznie nie ma
Piana - niewysoka, ale z trwalszym wianuszkiem
Barwa - też jak w wersji 2016 - prawie czarna, ciemny rubin pod światło, większy osad się wytrąca
Wysycenie - nie tak podszczypuje, ale wyraźniej musuje, jest dość wyraźne, pasuje
Smak - znowu nawiązuję do wspomnianej wersji 2016 - piwo nabrało "krągłości", treści, ale różnica między poszczególnymi posmakami zatarła się. Tu na pierwszym planie jak w aromacie - słodsze owoce (suszone, kandyzowane), ciut czekolady. Jeżynowa, "żywa" cierpkość, ustępuje mniej ostremu kwaskowi. Posmak kawy umyka też w w kawskowym kierunku. Alkohol kompletnie z boku, daje znać tylko przyjemnie rozgrzewając. Jakiś dodatkowych beczkowych akcentów nie wyczułem, tu chyba też piwo się mocno ułożyło
Treściwość - leżakowanie powoduje, że wydaje się bardziej cieliste
Miałem okazje bezpośrednio porównać oba piwa (2011 i 2016). "Wyleżakowana" wersja straciła lekko cierpkie, żywsze tony. Stała się bardziej krągła, pełna, deserowa, ale mniej złożona. O dziwo "świeższa" wersja wydała mi się ciekawsza. To co służy słodszym i ciężkim porterom dolnej fermentacji (nabierają ciała, "zmiękczają" alkohol), jak widać nie do końca musi się przekładać na belgijskie ejle. Trzeba jednak przyznać, że oba piwa uwarzone na bardzo wysokim poziomie i leżakowanie nie ma czego poprawiać, a jedynie zmieniać profil i to w stosunkowo umiarkowanym stopniu
wydaje mi się, że chyba lepiej żeby wszystko było na tym samym miejscu, pomimo rocznikowych różnic.
Niektóre z poszczególnych roczników tego ciemnego belgujskiego mocnego ejla są dłużej leżakowane w beczkach, niektóre nie. Więcej na ich temat:
To piwo zostało uwarzone w 2011 roku, następnie leżakowane w dębowych beczkach aż do rozlewu w butelki niecały rok temu (marzec 2016)
Alk. 10%
Ekstr. 24%
Aromat - w porównaniu do wersji 2016 dominują słodsze tony - kandyzowane owoce, troszkę marmolady, rozpuszczalnik złagodniał, cierpko-kwaskowych owocowych nut praktycznie nie ma
Piana - niewysoka, ale z trwalszym wianuszkiem
Barwa - też jak w wersji 2016 - prawie czarna, ciemny rubin pod światło, większy osad się wytrąca
Wysycenie - nie tak podszczypuje, ale wyraźniej musuje, jest dość wyraźne, pasuje
Smak - znowu nawiązuję do wspomnianej wersji 2016 - piwo nabrało "krągłości", treści, ale różnica między poszczególnymi posmakami zatarła się. Tu na pierwszym planie jak w aromacie - słodsze owoce (suszone, kandyzowane), ciut czekolady. Jeżynowa, "żywa" cierpkość, ustępuje mniej ostremu kwaskowi. Posmak kawy umyka też w w kawskowym kierunku. Alkohol kompletnie z boku, daje znać tylko przyjemnie rozgrzewając. Jakiś dodatkowych beczkowych akcentów nie wyczułem, tu chyba też piwo się mocno ułożyło
Treściwość - leżakowanie powoduje, że wydaje się bardziej cieliste
Miałem okazje bezpośrednio porównać oba piwa (2011 i 2016). "Wyleżakowana" wersja straciła lekko cierpkie, żywsze tony. Stała się bardziej krągła, pełna, deserowa, ale mniej złożona. O dziwo "świeższa" wersja wydała mi się ciekawsza. To co służy słodszym i ciężkim porterom dolnej fermentacji (nabierają ciała, "zmiękczają" alkohol), jak widać nie do końca musi się przekładać na belgijskie ejle. Trzeba jednak przyznać, że oba piwa uwarzone na bardzo wysokim poziomie i leżakowanie nie ma czego poprawiać, a jedynie zmieniać profil i to w stosunkowo umiarkowanym stopniu
Comment