KOLOR: miedziany wpadający w brąz, pod światło rubinowe refleksy, lekko zmętnione.
PIANA: jasnobeżowa, drobnopęcherzykowa, mało obfita, jednak niewielka ilość utrzymywała się przez dłuższy czas.
ZAPACH: początkowo lekko octowy, po chwili aromat wina z nutami czerwonych owoców (porzeczek i wiśni) i subtelnej wanilii.
SMAK: wyraźnie kwaśny, lecz jednocześnie odczuwalna pełnia i słodowość. Odczucie słodyczy na niskim poziomie. Wyczuwalna czerwona porzeczka, trochę wiśni oraz odrobina drewna. Na finiszu niezbyt wysoka, lecz wyraźnie wyczuwalna, taninowa goryczka. Z czasem narastająca, lekko zalegająca.
WYSYCENIE: średnio wysokie.
OGÓLNIE: pierwsze moje piwo w stylu Red Flanders Ale, więc trudno mi ocenić to piwo. Na pewno inne, ciekawe, warto spróbować, aby wyrobić sobie zdanie na temat belgijskich piw kwaśnych. Nie trafiło zbytnio w moje gusta, jednak może jeszcze zmienię zdanie, ponieważ w kolejce do degustacji czeka „bogatsza” wersja, czyli Rodenbach Grand Cru. Butelka o pojemności 0,25L, termin do 21.08.18.
PIANA: jasnobeżowa, drobnopęcherzykowa, mało obfita, jednak niewielka ilość utrzymywała się przez dłuższy czas.
ZAPACH: początkowo lekko octowy, po chwili aromat wina z nutami czerwonych owoców (porzeczek i wiśni) i subtelnej wanilii.
SMAK: wyraźnie kwaśny, lecz jednocześnie odczuwalna pełnia i słodowość. Odczucie słodyczy na niskim poziomie. Wyczuwalna czerwona porzeczka, trochę wiśni oraz odrobina drewna. Na finiszu niezbyt wysoka, lecz wyraźnie wyczuwalna, taninowa goryczka. Z czasem narastająca, lekko zalegająca.
WYSYCENIE: średnio wysokie.
OGÓLNIE: pierwsze moje piwo w stylu Red Flanders Ale, więc trudno mi ocenić to piwo. Na pewno inne, ciekawe, warto spróbować, aby wyrobić sobie zdanie na temat belgijskich piw kwaśnych. Nie trafiło zbytnio w moje gusta, jednak może jeszcze zmienię zdanie, ponieważ w kolejce do degustacji czeka „bogatsza” wersja, czyli Rodenbach Grand Cru. Butelka o pojemności 0,25L, termin do 21.08.18.
Comment