Bardzo mi się spodobała etykieta tego piwa - skrzat z kufelkiem piwa. Mogę się tylko domyślać, że Urthel to jego imię. A może się mylę? Buteleczka to klasyczny bączek. Do tego kapselek z pięknym nadrukiem (skrzat, a jakże).
Nalewanie do pokala zajęło mi dłuuugą chwilę (jakieś 15 minut). Nie dosyć, że pieni się to na modłę belgijsko-klasztorną, to jeszcze piwo jest niebywale mocno nasycone CO2. Efekt jest taki, że jeszczo jakieś 10 minut po skończeniu nalewania czub z piany ciągle rośnie, wypychany przez kaskady bąbelków. Nad szkłem unosi się bardzo mocny zapach. Wyczuwam kwiaty i cytrusy (grapefruit?). Kiedy po ok 20 minutach piana pozwoliła mi, wziąłem do ust pierwszy łyk. Słodowość, lekka słodycz, dosyć wyraźna (jak na tripela oczywiście) goryczka chmielowa. W ustach jest niebywale pełne, wciska się do każdego kubka smakowego, pozostawiając długi posmaksłodu i słodyczy. W tle leciuteńka kwaskowość. Imponujące bogactwo doznań. Nie jest tak lekkie i wytrawne, jak np. DUVEL, raczej pełne, łagodne i słodkawe.
Mogę je spokojnie zarekomendować każdemu milośnikowi złocistych belgijskich trunków.
Nalewanie do pokala zajęło mi dłuuugą chwilę (jakieś 15 minut). Nie dosyć, że pieni się to na modłę belgijsko-klasztorną, to jeszcze piwo jest niebywale mocno nasycone CO2. Efekt jest taki, że jeszczo jakieś 10 minut po skończeniu nalewania czub z piany ciągle rośnie, wypychany przez kaskady bąbelków. Nad szkłem unosi się bardzo mocny zapach. Wyczuwam kwiaty i cytrusy (grapefruit?). Kiedy po ok 20 minutach piana pozwoliła mi, wziąłem do ust pierwszy łyk. Słodowość, lekka słodycz, dosyć wyraźna (jak na tripela oczywiście) goryczka chmielowa. W ustach jest niebywale pełne, wciska się do każdego kubka smakowego, pozostawiając długi posmaksłodu i słodyczy. W tle leciuteńka kwaskowość. Imponujące bogactwo doznań. Nie jest tak lekkie i wytrawne, jak np. DUVEL, raczej pełne, łagodne i słodkawe.
Mogę je spokojnie zarekomendować każdemu milośnikowi złocistych belgijskich trunków.
Comment