No dobra, przyznam się - nie wytrzymałam i jedno belgijskie poszło (to do Arta). Nie mogę, jak tu Grzech wypisuje - zaraz mi się smak przypomina. Obawiam się, że nie potrafię tak opisywać jak Szanowni Koledzy ale: koreczek delikatnie wyskoczył z lekkim "pach" i zaraz roztoczył się wspaniały zapach piwa - ideału. Niby dość mocne, a jednak wcale nie ciężkie, zapach jak dla mnie owocowy. Kolor miodu, lekko mętne. Typowe piwo do długiego rozkoszowania się zarówno smakiem jak i zapachem właśnie - piwo do picia z kielicha. Posmak długo zostaje w ustach i jest bardzo przyjemny. Mmmmm.... rozmarzyłam się.
Du Bocq, Triple Moine
Collapse
X
-
Tagi: brak
-
-
Miło poczytać Wasze opisy - ja po porannym ( porannej ?) Palmie musiałem zażyć Leffe Radieuse - mocne ale nie ordynarne, rozgrzewające o wyraźnym owocowym aromacie. Goryczka wyraźna ale nie pozostająca. Piwo pełne w smaku i zapachu.
Palm odszedł w niepamięć.Dowiedz się więcej o piwie - www.piwoznawcy.pl
Kursy, szkolenia, raporty sensoryczne.
Comment
-
-
Art, ale pozostałe cztery stoją i czekają!
Comment
-
-
Zapomniałam dodać: Brasserie du Bocq,
7,3%.
Comment
-
-
zaw. alk. 7,3% (ekstr. 16,0%), but. 0,33 l
kupione w hurtowni Belgium's Best (Września)
Wspomnieć o tym piwie po tylu latach, to prawie jak nowy temat założyć...
Du Bocq to niezależny rodzinny browar utworzony w 1858 r. – co w Belgii często spotykane - przy dużym gospodarstwie rolnym. Belotowie, prowadzący farmę i browar, postawili na różnorodność i od początku produkowali pełną gamę piw. Dopiero w latach 60. XX wieku zaczęli specjalizować się w piwach typu ale refermentujących w butelkach, a wykorzystując wolne moce nowoczesnego browaru produkują tu sporo piw kontraktowych - warzonych na zlecenie (np. piwa Corsendonk).
Triple Moine to niefiltrowany tripel dojrzewający w butelkach sugerujący klasztorne pochodzenie. Pomysłowość, z jaką Belgowie doszukują się klasztornych korzeni dla swoich piw czasem potrafi zadziwić; w tym przypadku zdaje się poza nazwą (moine – mnich) z żadnym mnichem to piwo wspólnego nic nie ma... ale się dobrze sprzedaje.
kolor – jasnozłoty; spore zmętnienie;
piana – szybko i burzliwie rośnie w górę, ale w sumie niespodziewanie szybko też opadła; do końca dotrwał drobny kożuszek;
nasycenie – duże;
zapach – typowo drożdżowy ze słodką nutą wanilii i mocnym aromatem chmielowym; intensywny;
smak – gładki owocowy, przez to lekko kwaskowaty bukiet smakowy z wyraźną dominacją drożdży; w zakończeniu cytrusowych, pomarańczowych i brzoskwiniowych nutek pojawia się delikatna słodycz i lekko zaznacza swoją obecność alkohol; dobry, typowo belgijski produkt, choć czuć w smaku jakąś niedoskonałość, czegoś tu brakuje – końcówka smaku zaskakująco się wypłyca, brak tu jakiejś głębi, np. słodowej... a może to kwestia mało wyrafinowanej goryczki w posmaku?
PS. Ciekawostką może być opis tego piwa w dobrze nam znanej książce "Piwa świata": "mimo iż określane jako potrójne, jest to dość lekkie piwo o całkiem skromnej zawartości alkoholu" i dalej w opisie "zawartość alkoholu 5,5%".
Czytając tę książkę zastanawiam się, czy autorzy w ogóle testowali piwa, o których piszą?
Comment
-
-
Butelka 0,75 l, alk. 7,3%, kupione w Belgium's Best, termin przydatności do spożycia 14.08.2007.
Świetny, jak zawsze, opis Dreamera chciałbym uzupełnić tylko informacją o obecności w moim piwie zdecydowanej, dość mocnej i złożonej goryczki.
Wydaje mi się, że oprócz chmielowej, miała ona charakter owocowy (grapefruitowy), troszkę cierpki (pestki cytrusów i np. wiśni)
i przyprawkowy, delikatnie piekący.
Może to efekt dłuższego leżakowania mojego egzemplarza zakładając, że Dreamerowe piwo pochodziło z tej samej partii
I jeszcze moja zdjęciowa wariacja: Tripel Moine w tulipanach„Amatorom konopi indyjskich należy się przypomnienie, że naczelną zasadą rządzącą chemią mózgu jest zasada równowagi.
Nie można bezkarnie zmieniać składu tej biochemicznej zupy, a przynajmniej nie można tego robić na dłuższą metę...”
Dr hab. med. Przemysław Bieńkowski
Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
Comment
-
-
I mnie przyszło spróbować tego specyfiku.
Kolor to tak naprawdę coś pomiędzy tym ze zdjęć Dreamera i pezeta. Pianka biała i wysoka, z czasem opada, ale spory gaz podtrzymuje równomierną warstewkę.
Zapach nie jest intensywny jak na belgijskie piwo. Zdecydowanie owocowy, cytrusowy (pomarańcze), nieco gruszkowy, w tle korzenno-drożdżowy.
Smak pełny i łagodny, piwo całkiem treściwe. Dobrze zrównoważona goryczka i słodycz.
Przyznam, że mnie smakuje. Zgadzam się z Dreamerem, że brakuje mu jakiejś cechy szczególnej. Wydaje mi sie jednak, że dobrze wpasowuje się w styl tripela.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Borysko Wyświetlenie odpowiedziW sumie pezet jest najbliżej prawdziwego koloru tego piwa, mnie wyszło zbyt pomarańczowe:„Amatorom konopi indyjskich należy się przypomnienie, że naczelną zasadą rządzącą chemią mózgu jest zasada równowagi.
Nie można bezkarnie zmieniać składu tej biochemicznej zupy, a przynajmniej nie można tego robić na dłuższą metę...”
Dr hab. med. Przemysław Bieńkowski
Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
Comment
-
-
Piana: średnioobfita, średniopęcherzykowa. Generalnie mnóstwo piękniejszych widziałem.
Kolor: moje nie było tak cudne, jak na zdjęciach. Brzydkie farfocle pływały w całej objętości piwa. Nie wyglądały jak drożdże, tylko jak farfocle w zepsutym piwie.
Wysycenie: średnie, w kierunku wysokiego.
Zapach: bardzo przyjemny, lekki. Kolendra, brzoskwinia.
Smak: pomimo niezbyt zachęcającego wyglądu smakuje wybornie. Cytrusy, brzoskwinia, alkoholu i mocy nie czuć w najmniejszym stopniu.
Opakowanie: stylowe, bardzo ładne.
Polecam ze wszech miar. Wyjątkowo zwiewny tripel. Leciutki i fajniutki. Chciałbym coś takiego uwarzyć kiedyś.
Teraz dopiero doczytałem u Dreamera, że to taki bardziej oszukany tripel. Mimo to bardzo zacny.Last edited by kopyr; 2009-01-14, 23:47.
Comment
-
-
Piana: ładna, niezbyt wysoka, po kilku minutach zredukowała się do ok 0,5 cm i tak pozostała do końca
Kolor: jasny złotawy, ale raczej takie "przytłumione" złoto. Klarowne i przezroczyste do czasu wlania osadu drożdżowego z dna, wtedy rzeczywiście pojawiło się zmętnienie i jasna poświata.
Wysycenie: dość wysokie, szczególnie w przeciągu pierwszych kilku minut
Zapach: kolendra i drożdże - bardzo przypomina Wity
Smak: w pierwszej chwili kolendra i drożdże, a potem cytrusowa goryczka ale raczej w tle niż jako dominanta. Moc piwa wyczuwalna, ale tylko odrobinę, zależy to pewnie od temperatury serwowania. Na butelce zalecają 8 st., na stronie browaru 5-12 st. Ja piłem bliżej 12-14 st. i pewnie stąd ten alkohol.
Opakowanie: czytelne i przejrzyste, ale nie wyróżnia się niczym na tle innych belgów
Długo nie sięgałem po to piwo, chociaż miałem taką możliwość, ale okazuje się że nie słusznie. Bardzo przyjemne piwo na jesienno-zimowe popołudnia - czuć moc, ale jednocześnie jakieś takie orzeźwiające jest. Generalnie polecam.Lodzermensch z wyboru i zamiłowania.
Amator boules i piwa
Comment
-
Comment