zaw. alk. 8,0%, but. 0,33 l
kupione w hurtowni Belgium's Best (Września)
Dendermonde to miasto we flamandzkiej części Belgii, w którym znajduje się stare benedyktyńskie opactwo. Oferowany przez De Block tripel wykorzystuje wizerunek klasztoru, który z piwem ma niewiele wspólnego (jeżeli w ogóle). Znany jest natomiast z czego innego – w jego murach przechowywany jest bodaj pierwszy w historii zapis muzyczny w postaci nut – kompozycja błogosławionej Hildegardy z Bingen (1098-1179). Reprodukcja dzieła uwieczniona została na etykiecie testowanego tripla, podobnie jak i sylwetka samej Hildegardy.
kolor – miodowy, bursztynowy, spore zmętnienie;
piana – wysoka czapa nie ma tutaj tej trwałości co pozostałe testowane piwa tego browaru, ale i tak ściele się gęstą kremową kołderką do samego końca;
nasycenie – bardzo mocne;
zapach – drożdżowo-korzenny w intensywnym, słodkawym wydaniu;
smak – pierwszy duży haust tego piwa może przyprawić o lekką konsternację – tak silne nagromadzenie skwaśniałej cierpkości rzadko spotyka się nawet w belgijskich triplach; kwaskowość, znana przecież z innych, dobrych belgijskich piw, tu występuje w wyjątkowo surowej, ostrej postaci, dodatkowo wspomagana (niestety) przez wpływ alkoholu, nie wypada zbyt korzystnie; po pewnym czasie cytrusowa cierpkość łagodnieje, wtedy pojawiają się drożdże i ostre, pikantne przyprawy. Posmak trochę zbyt alkoholowy. Mało przekonujące piwo.
kupione w hurtowni Belgium's Best (Września)
Dendermonde to miasto we flamandzkiej części Belgii, w którym znajduje się stare benedyktyńskie opactwo. Oferowany przez De Block tripel wykorzystuje wizerunek klasztoru, który z piwem ma niewiele wspólnego (jeżeli w ogóle). Znany jest natomiast z czego innego – w jego murach przechowywany jest bodaj pierwszy w historii zapis muzyczny w postaci nut – kompozycja błogosławionej Hildegardy z Bingen (1098-1179). Reprodukcja dzieła uwieczniona została na etykiecie testowanego tripla, podobnie jak i sylwetka samej Hildegardy.
kolor – miodowy, bursztynowy, spore zmętnienie;
piana – wysoka czapa nie ma tutaj tej trwałości co pozostałe testowane piwa tego browaru, ale i tak ściele się gęstą kremową kołderką do samego końca;
nasycenie – bardzo mocne;
zapach – drożdżowo-korzenny w intensywnym, słodkawym wydaniu;
smak – pierwszy duży haust tego piwa może przyprawić o lekką konsternację – tak silne nagromadzenie skwaśniałej cierpkości rzadko spotyka się nawet w belgijskich triplach; kwaskowość, znana przecież z innych, dobrych belgijskich piw, tu występuje w wyjątkowo surowej, ostrej postaci, dodatkowo wspomagana (niestety) przez wpływ alkoholu, nie wypada zbyt korzystnie; po pewnym czasie cytrusowa cierpkość łagodnieje, wtedy pojawiają się drożdże i ostre, pikantne przyprawy. Posmak trochę zbyt alkoholowy. Mało przekonujące piwo.
Comment