zaw. alk. 10,5%, but. 0,33 l
dostępne w łódzkim pubie Peron 6.
Po raz pierwszy wpadło mi w ręce piwo nie wyprodukowane w browarze, lecz w... gorzelni A właściwie destylerni (Distillerie Radermacher) - jednej z najstarszych destylerni belgijskich, której szefowie w 1998 r. wpadli na pomysł, że będą u siebie także warzyć piwo. Sama firma ma charakter jak najbardziej rodzinny i korzysta raczej z tradycji niż nowoczesnych technologii. Przy okazji dokonuje ciekawych kombinacji (o których można poczytać na ich stronce) - np. produkuje (niewiarygodne!) destylat piwny, który nazywa "wodą życia". Czego to Belgowie nie wymyślą...
Ambree to pierwsze wprowadzone przez destylarnię piwo na rynek (potem dorzucili jeszcze jasnego Blonde'a). Piwo górnej fermentacji, refermentujące w butelkach, warzone z udziałem destylatu słodowego (o czymś takim, jak destylat słodowy - ang. malt distillate - też jakoś do tej pory nie słyszałem)
kolor - bursztynowy, mętny, z niezliczoną ilością drożdżowych drobinek fruwających w całym kielichu;
piana - średnioziarnista, sycząco-strzelająca, szybko traci grubość, ale w końcu pozostaje ładny, mięsisto-kremowy wianuszek;
nasycenie - bardzo mocne;
zapach - białego wytrawnego wina z dodatkiem drożdży (nietypowy, przyznam pierwszy raz piję piwo o takim zapachu);
smak - coś z aromatu wytrawnego wina jest też i w smaku - sporo specyficznej wytrawnej kwaskowości wyczuwalnej na samym początku; po niej rozchodzą się cieplejsze nutki słodkawego słodu i sporo cierpkości drożdżowej; w sumie niemal jak belgijski standard, ale dobre wyważenie smaków winnych ze słodowymi zasługuje na szczególną uwagę; jako całość - bardzo zwarty i dobrze zrównoważony, dość słodki bukiet, z nieco przedawkowaną ilością alkoholu (którą, niestety, czuć trochę zbyt mocno).
dostępne w łódzkim pubie Peron 6.
Po raz pierwszy wpadło mi w ręce piwo nie wyprodukowane w browarze, lecz w... gorzelni A właściwie destylerni (Distillerie Radermacher) - jednej z najstarszych destylerni belgijskich, której szefowie w 1998 r. wpadli na pomysł, że będą u siebie także warzyć piwo. Sama firma ma charakter jak najbardziej rodzinny i korzysta raczej z tradycji niż nowoczesnych technologii. Przy okazji dokonuje ciekawych kombinacji (o których można poczytać na ich stronce) - np. produkuje (niewiarygodne!) destylat piwny, który nazywa "wodą życia". Czego to Belgowie nie wymyślą...
Ambree to pierwsze wprowadzone przez destylarnię piwo na rynek (potem dorzucili jeszcze jasnego Blonde'a). Piwo górnej fermentacji, refermentujące w butelkach, warzone z udziałem destylatu słodowego (o czymś takim, jak destylat słodowy - ang. malt distillate - też jakoś do tej pory nie słyszałem)
kolor - bursztynowy, mętny, z niezliczoną ilością drożdżowych drobinek fruwających w całym kielichu;
piana - średnioziarnista, sycząco-strzelająca, szybko traci grubość, ale w końcu pozostaje ładny, mięsisto-kremowy wianuszek;
nasycenie - bardzo mocne;
zapach - białego wytrawnego wina z dodatkiem drożdży (nietypowy, przyznam pierwszy raz piję piwo o takim zapachu);
smak - coś z aromatu wytrawnego wina jest też i w smaku - sporo specyficznej wytrawnej kwaskowości wyczuwalnej na samym początku; po niej rozchodzą się cieplejsze nutki słodkawego słodu i sporo cierpkości drożdżowej; w sumie niemal jak belgijski standard, ale dobre wyważenie smaków winnych ze słodowymi zasługuje na szczególną uwagę; jako całość - bardzo zwarty i dobrze zrównoważony, dość słodki bukiet, z nieco przedawkowaną ilością alkoholu (którą, niestety, czuć trochę zbyt mocno).
Comment