zaw. alk. 11,5%, but. 0,75 l
dostępne m.in. w sklepie na Pomorskiej (Łódź)
Oto przytrafiła się okazja testowania naprawdę niezwykłego piwa. Deus to trzeci produkt belgijskiego browaru Bosteels, którego Kwak i Tripel Karmeliet są na forum dobrze znane. To najbardziej "szmpańskie" piwo na świecie jest właściwie produktem na wpół belgijskim, na wpół francuskim, a technologia jego produkcji, obejmująca m.in. fazę refermentacji prowadzoną w piwnicach Szampanii jest tyleż niezwykła (jak na piwo), co atrakcyjna z marketingowego punktu widzenia (co ładnie zostało zaprezentowane na stronie browaru).
Co do technologii: warzenie i fermentacja piwa odbywa się w Belgii. Proces fermentacji przebiega dwufazowo - pierwsza to fermentacja tradycyjna, druga - to refermentacja w tankach leżakowych. Piwo jest następnie przewożone do Szampanii we Francji, gdzie rozlewane jest w butelki i poddawane długiemu 12-miesięcznemu procesowi trzeciej fermentacji w butelkach oraz dojrzewaniu. To tutaj stosuje się specjalne zabiegi technologiczne, wykorzystywane dotąd przy produkcji szampana - butelki z piwem Deus bardzo powoli obracane są szyjkami w dół (franc. remouage) tak, aby drożdże spłynęły do szyjki, skąd po kilku tygodniach są usuwane poprzez zmrożenie szyjek butelek i wypchnięcie substancji drożdżowej przez ciśnienie powstałe w butelce. W ostatniej fazie produkcji (franc. dosage) do butelek dolewany jest ubytek piwa, no i są one korkowane.
Co ciekawe, Deus to bodaj jedyne piwo, które powinno się podawać maksymalnie schłodzone, niemal zmrożone - taka temperatura gwarantuje zachowanie odpowiednio świeżego, cierpkiego smaku (wkrótce miałem się o tym sam przekonać).
Kolor – ciemnozłoty, wpadający w delikatny miód albo bursztyn; całkowita klarowność;
piana – typowo szampańska, to znaczy: drobna, szumiąca, ale i nietrwała, szybko znika właściwie do zera, po krótkiej chwili pozostaje delikatna otoczka wokół ścianek kielicha i drobna gazowa powłoczka na piwie;
nasycenie – bardzo mocne, przez długi czas w górę kielicha pędzą stada drobnych pęcherzyków;
zapach – poezja właściwa chyba tylko Belgom: mocny aromat winny niesamowicie rozbudowany w stronę słodkich, cytrusowych owoców z jednej strony, a z drugiej - korzenno-cierpkawych nutek przypraw – kolendry, goździków, itp. (ta doskonałość znana jest także z innych piw Bosteelsa);
smak – wykwintny bukiet smakowy, który trudno jest porównać do smaku jakiegokolwiek innego piwa, zresztą (na szczęście!) z winem musującym też ma niewiele wspólnego; pierwsze uderzenie to wyszukana kompozycja rozmaitych przypraw korzennych idealnie współgrająca z niezwykle aromatycznymi, świeżymi nutkami cytrusowymi: kolendrowej goryczce towarzyszy słodycz mandarynek, aromatycznemu cynamonowi – cytrynowa cierpkość; z czasem pojawia się coraz więcej owocowej slodyczy, pewnie dlatego piwo najlepiej pić niemal zmrożone – cieplejsze mogłoby być zbyt mdławe w smaku; słodycz staje się coraz bardziej miodowa, ulepkowata; końcówka lekko goryczkowata; no i alkohol, którego bezpośrednio nie czuć, ale w nogi wchodzi, że hej. Podsumowując jednym zdaniem – ma to piwo w sobie coś tak wyjątkowego, że owocowość nie jest po prostu owocowa, a korzenność po prostu korzenna – wszystko jest tu idealnie wymieszane, a w efekcie światło dzienne ujrzały zupełnie nowe smaczki.
Dla dostrzegających podobieństwo opakowania do szampańskiego klasyka Dom Perignon - podobno jest ono nieprzypadkowe i jak najbardziej celowe.
dostępne m.in. w sklepie na Pomorskiej (Łódź)
Oto przytrafiła się okazja testowania naprawdę niezwykłego piwa. Deus to trzeci produkt belgijskiego browaru Bosteels, którego Kwak i Tripel Karmeliet są na forum dobrze znane. To najbardziej "szmpańskie" piwo na świecie jest właściwie produktem na wpół belgijskim, na wpół francuskim, a technologia jego produkcji, obejmująca m.in. fazę refermentacji prowadzoną w piwnicach Szampanii jest tyleż niezwykła (jak na piwo), co atrakcyjna z marketingowego punktu widzenia (co ładnie zostało zaprezentowane na stronie browaru).
Co do technologii: warzenie i fermentacja piwa odbywa się w Belgii. Proces fermentacji przebiega dwufazowo - pierwsza to fermentacja tradycyjna, druga - to refermentacja w tankach leżakowych. Piwo jest następnie przewożone do Szampanii we Francji, gdzie rozlewane jest w butelki i poddawane długiemu 12-miesięcznemu procesowi trzeciej fermentacji w butelkach oraz dojrzewaniu. To tutaj stosuje się specjalne zabiegi technologiczne, wykorzystywane dotąd przy produkcji szampana - butelki z piwem Deus bardzo powoli obracane są szyjkami w dół (franc. remouage) tak, aby drożdże spłynęły do szyjki, skąd po kilku tygodniach są usuwane poprzez zmrożenie szyjek butelek i wypchnięcie substancji drożdżowej przez ciśnienie powstałe w butelce. W ostatniej fazie produkcji (franc. dosage) do butelek dolewany jest ubytek piwa, no i są one korkowane.
Co ciekawe, Deus to bodaj jedyne piwo, które powinno się podawać maksymalnie schłodzone, niemal zmrożone - taka temperatura gwarantuje zachowanie odpowiednio świeżego, cierpkiego smaku (wkrótce miałem się o tym sam przekonać).
Kolor – ciemnozłoty, wpadający w delikatny miód albo bursztyn; całkowita klarowność;
piana – typowo szampańska, to znaczy: drobna, szumiąca, ale i nietrwała, szybko znika właściwie do zera, po krótkiej chwili pozostaje delikatna otoczka wokół ścianek kielicha i drobna gazowa powłoczka na piwie;
nasycenie – bardzo mocne, przez długi czas w górę kielicha pędzą stada drobnych pęcherzyków;
zapach – poezja właściwa chyba tylko Belgom: mocny aromat winny niesamowicie rozbudowany w stronę słodkich, cytrusowych owoców z jednej strony, a z drugiej - korzenno-cierpkawych nutek przypraw – kolendry, goździków, itp. (ta doskonałość znana jest także z innych piw Bosteelsa);
smak – wykwintny bukiet smakowy, który trudno jest porównać do smaku jakiegokolwiek innego piwa, zresztą (na szczęście!) z winem musującym też ma niewiele wspólnego; pierwsze uderzenie to wyszukana kompozycja rozmaitych przypraw korzennych idealnie współgrająca z niezwykle aromatycznymi, świeżymi nutkami cytrusowymi: kolendrowej goryczce towarzyszy słodycz mandarynek, aromatycznemu cynamonowi – cytrynowa cierpkość; z czasem pojawia się coraz więcej owocowej slodyczy, pewnie dlatego piwo najlepiej pić niemal zmrożone – cieplejsze mogłoby być zbyt mdławe w smaku; słodycz staje się coraz bardziej miodowa, ulepkowata; końcówka lekko goryczkowata; no i alkohol, którego bezpośrednio nie czuć, ale w nogi wchodzi, że hej. Podsumowując jednym zdaniem – ma to piwo w sobie coś tak wyjątkowego, że owocowość nie jest po prostu owocowa, a korzenność po prostu korzenna – wszystko jest tu idealnie wymieszane, a w efekcie światło dzienne ujrzały zupełnie nowe smaczki.
Dla dostrzegających podobieństwo opakowania do szampańskiego klasyka Dom Perignon - podobno jest ono nieprzypadkowe i jak najbardziej celowe.
Comment