Ekstrakt nieznany, alk. 10 % vol. Piwo kategorii "S".
Zapach: słodkie owoce na korzeniach - imbir, cynamon, kolendra. Korzeni z czasem coraz więcej.
Piana gęsta, trzyma się długo, nie przesadnie sztywna - ma tendencje do przelania się. Wysycenie nieduże, mniej więcej takie, jak w angielskich ale'ach.
Kolor bursztynowo-rdzawy, z wierzchu klarowny i świetlisty, po nalaniu całości traci przejrzystość, osad drobnogabarytowy.
Smak: kolendra na drożdżach, odrobina alkoholu, goryczka w posmaku. Trochę rozgrzewa, ale nie tak jak można spodziewać się po 10-ciu voltach.
Wchodzi gładko, nie czuje się ciężaru. Ostrość i goryczka sprawiają, że jest stosunkowo orzeźwiające.
Na etykiecie facet w garniturze i kapeluszu i informacja, że nazwa pochodzi od "starożytnej znakomitości". Konkretnie nie sprecyzowano. Św. Lewin misjonarz i męczennik Fryzji z VIII wieku chyba nie ubierał się w kapelusz, garnitur i krawat
Zapach: słodkie owoce na korzeniach - imbir, cynamon, kolendra. Korzeni z czasem coraz więcej.
Piana gęsta, trzyma się długo, nie przesadnie sztywna - ma tendencje do przelania się. Wysycenie nieduże, mniej więcej takie, jak w angielskich ale'ach.
Kolor bursztynowo-rdzawy, z wierzchu klarowny i świetlisty, po nalaniu całości traci przejrzystość, osad drobnogabarytowy.
Smak: kolendra na drożdżach, odrobina alkoholu, goryczka w posmaku. Trochę rozgrzewa, ale nie tak jak można spodziewać się po 10-ciu voltach.
Wchodzi gładko, nie czuje się ciężaru. Ostrość i goryczka sprawiają, że jest stosunkowo orzeźwiające.
Na etykiecie facet w garniturze i kapeluszu i informacja, że nazwa pochodzi od "starożytnej znakomitości". Konkretnie nie sprecyzowano. Św. Lewin misjonarz i męczennik Fryzji z VIII wieku chyba nie ubierał się w kapelusz, garnitur i krawat
Comment