Następne (ale jeszcze nie ostatnie) piwo z tego maleńkiego holenderskiego browaru. Warzone ze słodu monachijskiego, karmelowego, palonego, chmielu Challenger i Goldings, dofermentowane w butelce. Alk. 8.5%, but. 0.33 l.
Prawie czarne, mętne, zupełnie nieprzejrzyste nawet pod światło - nawet wtedy ma kolor ciemnobrązowy. Pewnie dlatego że do warzenia nie użyto w ogóle jasnych słodów.
Nasycenie na język umiarkowane, bąbelków nie widać z przyczyn opisanych powyżej
Piana prawdziwie belgijska, wielka, sztywna i dosyć trwała, mimo potężnego woltażu.
Zapach wiśniowych czekoladek z likierem - coś wspaniałego.
Smak nie zostaje w tyle za aromatem, jest w nim wszystko to samo co w zapachu a do tego jeszcze lekko kwaskowata goryczka i coś z drożdży. W ostatnich łykach wyczułem jeszcze posmak mleczno-gorzkiej czekolady.
Piwo na ocenę celującą, jedno z najlepszych jakie mi ostatnio wpadło w gardło!
Prawie czarne, mętne, zupełnie nieprzejrzyste nawet pod światło - nawet wtedy ma kolor ciemnobrązowy. Pewnie dlatego że do warzenia nie użyto w ogóle jasnych słodów.
Nasycenie na język umiarkowane, bąbelków nie widać z przyczyn opisanych powyżej
Piana prawdziwie belgijska, wielka, sztywna i dosyć trwała, mimo potężnego woltażu.
Zapach wiśniowych czekoladek z likierem - coś wspaniałego.
Smak nie zostaje w tyle za aromatem, jest w nim wszystko to samo co w zapachu a do tego jeszcze lekko kwaskowata goryczka i coś z drożdży. W ostatnich łykach wyczułem jeszcze posmak mleczno-gorzkiej czekolady.
Piwo na ocenę celującą, jedno z najlepszych jakie mi ostatnio wpadło w gardło!
Comment