Jedna z niewielu czeskich przemysłowych pszenic. Co ciekawe nawet sam browar nie przyznaje się do niej na własnej stronie internetowej, nie umieszczając jej w swoim, całkiem szerokim asortymencie. A żadna to nowość, bowiem nabyta kilka miesięcy temu.
Piwo ma 4,7% alkoholu i 11° ekstraktu. Pasteryzowane.
Barwa żółto-złota. Mętna.
Niska i dziurawa piana o dużych bąblach. Głośno syczy i znika w trzy minuty. Fatalnie.
Aromat dość specyficzny jak na styl. Jest nieco bananowych estrów ale jednocześnie klimaty rozgrzanego na patelni oleju i frytek.
Smak jednostronny, bananowy, z dużą dozą wodnistości. Jakaś goryczka, nieco kwasku. Piwo sprawia wrażenie słabej podróby stylu.
Nagazowanie średnie, odczuwalne w ustach.
Butelka z etykietą utrzymaną w stylu innych produkcji browaru. Dość miła oku. Kapsel firmowy.
Pšeničný Ležák to cienias jakich mało. Piwo jest wodniste, ma dziwne nuty w profilu, praktycznie pozbawione jest tego, co hefeweizeny mieć powinny niczym rower koła, czyli piany. Szkoda czasu. 5 w skali 1-10.
Piwo ma 4,7% alkoholu i 11° ekstraktu. Pasteryzowane.
Barwa żółto-złota. Mętna.
Niska i dziurawa piana o dużych bąblach. Głośno syczy i znika w trzy minuty. Fatalnie.
Aromat dość specyficzny jak na styl. Jest nieco bananowych estrów ale jednocześnie klimaty rozgrzanego na patelni oleju i frytek.
Smak jednostronny, bananowy, z dużą dozą wodnistości. Jakaś goryczka, nieco kwasku. Piwo sprawia wrażenie słabej podróby stylu.
Nagazowanie średnie, odczuwalne w ustach.
Butelka z etykietą utrzymaną w stylu innych produkcji browaru. Dość miła oku. Kapsel firmowy.
Pšeničný Ležák to cienias jakich mało. Piwo jest wodniste, ma dziwne nuty w profilu, praktycznie pozbawione jest tego, co hefeweizeny mieć powinny niczym rower koła, czyli piany. Szkoda czasu. 5 w skali 1-10.
Comment