Piwo barwy anemicznie złotej, blado matowej, jak nadpsuty, mętny sok jabłkowy.
Piana w miarę gęsta, choć oczka nie do końca równomierne. Opadła z około 4 cm do kożuszka z grubą obręczą, na ściankach zostawia sporo plam.
Zapach... Ło matko, raczej smród! Normalnie 3 dniowe skarpety noszone w upalne dni i to nie w sandałach a w kaloszach. Do tego ocet jabłkowy... Przestraszyłem się.
Za to w smaku króluje mdła landryna, jakby rozbełtana w wodzie razem z przykwaśniałym kompotem z jabłek, do tego spory DMS. Tragedia - ani to pszenica ani koło niej nie stało. Sládek chyba to uwarzył po raz pierwszy ale czemu nie spróbował? Bo do picia się to coś nie nadaje, a jedynie do kanału.
Podane w szklance bez logo 0,4 l chyba raczej bardziej do kölscha niż pszenicy, podkładka została po poprzednich piwach.
Nie zmęczyłem tego specyfiku choć kosztował 40 kč za 0,4 l, próba spożycia podjęta 17.06.2018 w ogródku przy browarze.
Fotka:
Piana w miarę gęsta, choć oczka nie do końca równomierne. Opadła z około 4 cm do kożuszka z grubą obręczą, na ściankach zostawia sporo plam.
Zapach... Ło matko, raczej smród! Normalnie 3 dniowe skarpety noszone w upalne dni i to nie w sandałach a w kaloszach. Do tego ocet jabłkowy... Przestraszyłem się.
Za to w smaku króluje mdła landryna, jakby rozbełtana w wodzie razem z przykwaśniałym kompotem z jabłek, do tego spory DMS. Tragedia - ani to pszenica ani koło niej nie stało. Sládek chyba to uwarzył po raz pierwszy ale czemu nie spróbował? Bo do picia się to coś nie nadaje, a jedynie do kanału.
Podane w szklance bez logo 0,4 l chyba raczej bardziej do kölscha niż pszenicy, podkładka została po poprzednich piwach.
Nie zmęczyłem tego specyfiku choć kosztował 40 kč za 0,4 l, próba spożycia podjęta 17.06.2018 w ogródku przy browarze.
Fotka: