Barwa ciemnozłota. Klarowna.
Piana głośno syczy przy nalewaniu. Opada rychło do do marnych resztek na powierzchni. Nie lubi się też lepić do ścianek szklanki.
W zapachu faktycznie jakieś ziołowe klimaty. Nie wiem czy konopi, jednak na pewno pozostają w tej samej rodzinie co chmiel. Po włożeniu nachalnie nosa niemalże do płynu wyczuwalna też nieznaczna słodowość.
Piwo ma dość wyraźną goryczkę, choć nieco piołunową i mocno zaznaczone chmielowo-konopne(?) posmaki. Jak dla mnie mimo wszystko mało autentyczne. Pachnie na odległość chwytem marketingowym.
Wysycenie jest na początku odpowiednie, choć w trakcie degustacji dość szybko spada.
Butelka 0,33l z dedykowanym kapslem, jak na zdjęciach powyżej. Oryginalna, klimatyczna i oszczędna kolorystycznie etykieta z krzakami zielska na tle górskich szczytów. Na kontrze info dla różnojęzykowych "narkomanów"
Alkohol 4,5%
Mam mieszane odczucia po konsumpcji Hemp Valley. Niby obdarzone dość przyjemnym aromatem, który niczym mięta (skojarzenia wprost) nadaje specyficznego orzeźwienia. Do tego naprawdę ładnie opakowane i dość uczciwie opisane. Z drugiej strony dosładzane, co czuć, o znikomej pianie i mam wrażenie adresowane do żadnej posmaku małej sensacji młodzieży. Daję 6,5 w skali 1-10.
Piana głośno syczy przy nalewaniu. Opada rychło do do marnych resztek na powierzchni. Nie lubi się też lepić do ścianek szklanki.
W zapachu faktycznie jakieś ziołowe klimaty. Nie wiem czy konopi, jednak na pewno pozostają w tej samej rodzinie co chmiel. Po włożeniu nachalnie nosa niemalże do płynu wyczuwalna też nieznaczna słodowość.
Piwo ma dość wyraźną goryczkę, choć nieco piołunową i mocno zaznaczone chmielowo-konopne(?) posmaki. Jak dla mnie mimo wszystko mało autentyczne. Pachnie na odległość chwytem marketingowym.
Wysycenie jest na początku odpowiednie, choć w trakcie degustacji dość szybko spada.
Butelka 0,33l z dedykowanym kapslem, jak na zdjęciach powyżej. Oryginalna, klimatyczna i oszczędna kolorystycznie etykieta z krzakami zielska na tle górskich szczytów. Na kontrze info dla różnojęzykowych "narkomanów"

Mam mieszane odczucia po konsumpcji Hemp Valley. Niby obdarzone dość przyjemnym aromatem, który niczym mięta (skojarzenia wprost) nadaje specyficznego orzeźwienia. Do tego naprawdę ładnie opakowane i dość uczciwie opisane. Z drugiej strony dosładzane, co czuć, o znikomej pianie i mam wrażenie adresowane do żadnej posmaku małej sensacji młodzieży. Daję 6,5 w skali 1-10.
Comment