Zakupione w gdańskim Smaku za 7,50 zł
Kolor: jasny, słomkowy. Nalane bez drożdży jest lekko mgliste, po wlaniu tychże jest już mocno mętne, lecz wciąż nie tak jak weizen. Jest ok.
Piana: Wysoka, ładna, nie ma problemów ze zbudowaniem jej, ale niestety dosyć szybko opada.
Zapach: Słaby. Jest lekka wędzonka, trochę owoców, cukierkowych aromatów. Po "zadaniu" drożdży zapach stał się bardziej jednolity, ale też i płaski plus lekko piwniczny.
Smak: wodnisty, pusty. Przeważają cytrusy i spora kwaskowatość, która kojarzy mi się z kwaskowatością znaną z Berliner Weisse, nie jest jednak tak intensywna. Mam wątpliwości, czy jest zamierzona, aczkolwiek jej odczucie jest spotęgowane sporą cierpkością i znacznym wysyceniem. Ponadto znaleźć można trochę chmielowych smaków, a na końcu wędzonki (za mało), która szczęśliwie pozostaje w ustach na dłużej. To największa zaleta tego piwa. Gdy drożdże znalazły się już w szklance, smak zyskał na jakości. Nastąpiło jego wygładzenie, stało się aksamitne. Piwo nie jest już tak wodniste. Kwasek wciąż jednak trochę dokucza.
Wysycenie: Spore, szczypie w język.
Opakowanie: Uwielbiam etykiety z tego browaru, a zwłaszcza "industrialny" wizerunek kota
Piwo niespecjalnie mi smakowało. Najsłabszy grodzisz, jaki zawitał w moim kuflu do tej pory, nawet biorąc pod uwagę te domowe. Aczkolwiek dobrze, że w ogóle mamy co porównywać. Brawa dla browaru za próbę reaktywacji stylu. Ja jednak żałuję wydania w sumie sporych pieniędzy, zwłaszcza że w Smaku w ostatnich dniach było w czym wybierać. Podsumowując - 3
Kolor: jasny, słomkowy. Nalane bez drożdży jest lekko mgliste, po wlaniu tychże jest już mocno mętne, lecz wciąż nie tak jak weizen. Jest ok.
Piana: Wysoka, ładna, nie ma problemów ze zbudowaniem jej, ale niestety dosyć szybko opada.
Zapach: Słaby. Jest lekka wędzonka, trochę owoców, cukierkowych aromatów. Po "zadaniu" drożdży zapach stał się bardziej jednolity, ale też i płaski plus lekko piwniczny.
Smak: wodnisty, pusty. Przeważają cytrusy i spora kwaskowatość, która kojarzy mi się z kwaskowatością znaną z Berliner Weisse, nie jest jednak tak intensywna. Mam wątpliwości, czy jest zamierzona, aczkolwiek jej odczucie jest spotęgowane sporą cierpkością i znacznym wysyceniem. Ponadto znaleźć można trochę chmielowych smaków, a na końcu wędzonki (za mało), która szczęśliwie pozostaje w ustach na dłużej. To największa zaleta tego piwa. Gdy drożdże znalazły się już w szklance, smak zyskał na jakości. Nastąpiło jego wygładzenie, stało się aksamitne. Piwo nie jest już tak wodniste. Kwasek wciąż jednak trochę dokucza.
Wysycenie: Spore, szczypie w język.
Opakowanie: Uwielbiam etykiety z tego browaru, a zwłaszcza "industrialny" wizerunek kota
Piwo niespecjalnie mi smakowało. Najsłabszy grodzisz, jaki zawitał w moim kuflu do tej pory, nawet biorąc pod uwagę te domowe. Aczkolwiek dobrze, że w ogóle mamy co porównywać. Brawa dla browaru za próbę reaktywacji stylu. Ja jednak żałuję wydania w sumie sporych pieniędzy, zwłaszcza że w Smaku w ostatnich dniach było w czym wybierać. Podsumowując - 3
Comment