Pod Kyčmolem, Lomňan tmavý ležák 11°

[dadek]

Choć z nazwy jest tylko tmavé to jego czerń jest praktycznie nieprzenikniona, a jedynie przy dnie można zauważyć leciutkie hebanowe przebłyski.
Piana brązowa, kłębiasta i poszarpana, dość wysoka choć niejednorodna. Opadając tworzy solidne wyspy, na ściankach zostawia grube plamy i prawie nieprzerwaną "firankę".
Miły zapach karmelu, suszonych śliwek i kawy inki.
W smaku bardzo bogate, wyraźna paloność, goryczka jak z czarnej czekolady ale z nutą wanilii. Do tego chlebowość czarnego razowca, dopełniona aromatem zbożowej kawy i przyprawiona karmelem. Bardzo fajny bukiet smakowy, treściwy i smaczny ciemniak wypadający co najmniej na 13° Blg. Z takim potencjałem przy odpowiednio wyższym ekstrakcie piwowar mógłby uwarzyć świetnego portera.
Pite na tarasie piwiarni hotelowej za 35 kč. Polecam.

[MarcinKa]

Piwo przywiezione z browaru. Butelka PET 1l. Alkohol 4,4%, ekstrakt 11. Kolor prawie czarny. Pod światło niewielkie rubinowe refleksy. Piana średniej wielkości, drobna, ciemno kawowa. Długo się trzyma, trwała. Zapach średnio mocny. Wyraźnie czuć palone ziarno i czekoladę. Smak pełny, gęsty. Dominują oczywiście palone słody, jest gorzka czekolada, są nuty kawy zbożowej. Pod koniec piwa, wraz z ogrzanie, zaczęły pojawiać się kwaskowo-zbożowe smaczki. Nie przepadam za nimi, na szczęście nie były za intensywne. Palono-chmielowa goryczka. Mocna, ale raczej krótka. Wysycenie umiarkowane, bez zarzutu. Trwałe. Opakowanie (bliźniacze jak w Lomňan světly ležák 11°) typowe dla mikrobrowarów w Czechach, plastikowa butelka PET. Etykieta trochę jak z domowego piwa, prosta i bez zarzutu. Wszystkie parametry podane. Z PETa tmavý ležák o dziwo smakował mi lepiej niż w browarze. Piwo było mniej wodniste i miało mniej kwaskowo-zbożowego posmaku. Bardzo dobre piwo, ale intensywność smaku w połączeniu, z mimo wszystko, jego ubogością na dłuższą metę może nużyć. Oceniam na 4,5 (1 – 6).

[MANOL]

A jaka cena?