Piwo uwarzone w duńskim mikrusie z Kastrup we współpracy z chłopakami z amerykańskiego brewpubu Arizona Wilderness. Bestia z Arizony to owsiana IPA, przygotowana specjalnie na tegoroczny festiwal Copenhagen Beer Celebration. Poza płatkami owsianymi wykorzystano słody pilzneński i Carapils, a także chmiele Herkules, Polaris, Citra i Amarillo. Piwo ma 7,0% alkoholu.
Żółto-pomarańczowa ciepła barwa. Mocno mętna.
Krótka żółtawa piana. Szybko osiąga status obrączki wokół szkła i archipelagu mikroskopijnych wysepek.
Wyrazisty, głęboki aromat. Przede wszystkim słodkie owoce tropikalne, a potem cytrusy. Spora doza iglastych nut, oraz trawiasta chmielowość.
W smaku mamy do czynienia zrazu z podobnym do aromatu, ciepłym profilem. Ale po chwili dochodzą do głosu mocne goryczkowe odcienie, trzymające za twarz i długo wygasające trawą i piołunem w ustach. Do tego wyczuwalne alkoholowe tchnienie, dokładające jeszcze wytrawnego charakteru.
Nagazowanie stosunkowo żywe, co w połączeniu z wysoką treściwością (płatki owsiane!) daje uczucie szybkiego nasycenia.
Butelka z kolejną szaloną grafiką na etykiecie - tym razem w głównej roli megaceratops arizonus z kaktusosaurusami na grzbiecie
Ciekawe piwo, które bardzo dużo obiecuje bukietem po nalaniu do szkła. Potem robi się trochę zbyt ekstremalnie. Męcząca goryczka jest podstawowym minusem tego fajnie opakowanego wypustu. Według etykiety koledzy z Arizony wpadli do Amagera na warzenie po jakimś jublu w Szwecji czy Norwegii (sami nie pamiętają, bo Europa jest przecież taka dziwna... ). No i pewnie się sypnęło... Dlatego tylko 7 w skali 1-10.
Żółto-pomarańczowa ciepła barwa. Mocno mętna.
Krótka żółtawa piana. Szybko osiąga status obrączki wokół szkła i archipelagu mikroskopijnych wysepek.
Wyrazisty, głęboki aromat. Przede wszystkim słodkie owoce tropikalne, a potem cytrusy. Spora doza iglastych nut, oraz trawiasta chmielowość.
W smaku mamy do czynienia zrazu z podobnym do aromatu, ciepłym profilem. Ale po chwili dochodzą do głosu mocne goryczkowe odcienie, trzymające za twarz i długo wygasające trawą i piołunem w ustach. Do tego wyczuwalne alkoholowe tchnienie, dokładające jeszcze wytrawnego charakteru.
Nagazowanie stosunkowo żywe, co w połączeniu z wysoką treściwością (płatki owsiane!) daje uczucie szybkiego nasycenia.
Butelka z kolejną szaloną grafiką na etykiecie - tym razem w głównej roli megaceratops arizonus z kaktusosaurusami na grzbiecie
Ciekawe piwo, które bardzo dużo obiecuje bukietem po nalaniu do szkła. Potem robi się trochę zbyt ekstremalnie. Męcząca goryczka jest podstawowym minusem tego fajnie opakowanego wypustu. Według etykiety koledzy z Arizony wpadli do Amagera na warzenie po jakimś jublu w Szwecji czy Norwegii (sami nie pamiętają, bo Europa jest przecież taka dziwna... ). No i pewnie się sypnęło... Dlatego tylko 7 w skali 1-10.