I znów mamy do czynienia z concept produktem od Duńczyków z Amagera. Tym razem warzyli razem z kolegami z San Francisco, z minibrowaru Cellarmaker. A że obie ekipy mają poczucie humoru, to i nazwa piwa nawiązuje do slangowego określenia "Dank as a Dane", które oznacza młodych, spoconych, śmierdzących Duńskich turystów, których wszak pełno... choćby w San Francisco, co w zabawny sposób zostało uwiecznione na etykiecie
The Dank Dane to żytnio-pszeniczna IPA, nachmielona Citrą, Columbusem i Simcoe. Ma 6,5% alkoholu.
Barwa złoto-pomarańczowa. Mocno zamglona.
Biało-kremowa piana o zróżnicowanej teksturze. Opada po trzech minutach do nieregularnej, postrzępionej szumowiny. Zostawia nieco śladów na szkle.
Mocne, ciepłe, owocowe estry w aromacie na pierwszym planie. Mango, papaja, brzoskwinia, o, w takim kierunku właśnie. Gdzieś dalej trochę sosny i żywicy. Daje się wyczuć także delikatną chlebowość.
W smaku pojawia się dodatkowo lekki kwasek, choć nadal mamy do czynienia z aromatyczną bazą. Generalnie jest bogato - szeroka feeria odchmielowych nastrojów, od trawiastych do owocowych. Grejpfrutowa goryczka wyłania się po chwili i zostaje na dłużej w ustach. Na finiszu dodatkowo bardzo dobrze wyczuwalne zbożowe, ziarniste nuty.
Dość wysokie nagazowanie. Piwo ciut musuje na języku.
Butelka z kolejną zabawną grafiką na etykiecie, o czym wspomniałem na początku. Na...chmielony zapewne duński globtrotuar odwala szopkę na Golden Gate. Świetne! Kapsel firmowy.
Jeszcze jedna bardzo dobra IPA. W tym stylu, zwracam zawsze uwagę na bogaty profil smakowy, przy jednoczesnym braku ściągającej, gryzącej, trzymającej za twarz goryczki. Obydwa warunki zostały spełnione. I jest smacznie. 8,5 w skali 1-10.
The Dank Dane to żytnio-pszeniczna IPA, nachmielona Citrą, Columbusem i Simcoe. Ma 6,5% alkoholu.
Barwa złoto-pomarańczowa. Mocno zamglona.
Biało-kremowa piana o zróżnicowanej teksturze. Opada po trzech minutach do nieregularnej, postrzępionej szumowiny. Zostawia nieco śladów na szkle.
Mocne, ciepłe, owocowe estry w aromacie na pierwszym planie. Mango, papaja, brzoskwinia, o, w takim kierunku właśnie. Gdzieś dalej trochę sosny i żywicy. Daje się wyczuć także delikatną chlebowość.
W smaku pojawia się dodatkowo lekki kwasek, choć nadal mamy do czynienia z aromatyczną bazą. Generalnie jest bogato - szeroka feeria odchmielowych nastrojów, od trawiastych do owocowych. Grejpfrutowa goryczka wyłania się po chwili i zostaje na dłużej w ustach. Na finiszu dodatkowo bardzo dobrze wyczuwalne zbożowe, ziarniste nuty.
Dość wysokie nagazowanie. Piwo ciut musuje na języku.
Butelka z kolejną zabawną grafiką na etykiecie, o czym wspomniałem na początku. Na...chmielony zapewne duński globtrotuar odwala szopkę na Golden Gate. Świetne! Kapsel firmowy.
Jeszcze jedna bardzo dobra IPA. W tym stylu, zwracam zawsze uwagę na bogaty profil smakowy, przy jednoczesnym braku ściągającej, gryzącej, trzymającej za twarz goryczki. Obydwa warunki zostały spełnione. I jest smacznie. 8,5 w skali 1-10.