Choć patrząc na nazwę można było się spodziewać raczej belgijskiego wita, Hornbeer raczy nas pod postacią Białej Damy triplem. W sumie to też Belgia. Co ciekawe terminem Dame Blanche określało się belgijską sieć ruchu oporu przeciw okupacji niemieckiej w czasie I Wojny Światowej. A nazwa ta wywodziła się z legendy mówiącej, że kres dynastii Hohenzollernów będzie wieszczyć pojawienie się białej damy.
Jednak Biała Dama, która stała się inspiracją dla piwa co to je mam przed sobą, straszy w zabytkowym dworze w Selsø nieopodal Frederikssund. Ciekawskich zapraszam na stronę http://selsoe.dk/
Piwo ma 8,7% alkoholu.
Barwa bursztynowa, wpadająca w pomarańczowe odcienie. Lekko mętna.
Piana koloru złamanej bieli. Niewysoka. Osiada cienką, trwałą szumowinką, zostawiając nieco śladów na szkle.
Aromat złożony. Sporo nut owocowych, kwiatowych, dużo przyprawowych fenoli. Wybijają się w bukiecie figi, suszona śliwka i migdały. Jest delikatna smuga alkoholu.
Smak jest przedłużeniem obietnic zapachowych (owoce-pieprz-goździk-kwiaty), dodatkowo racząc wyrazistą goryczką i słodko-słodowymi odcieniami. Wyczuwalna obecność drożdży. Finisz mocno wytrawny. Alkoholowe posmaki.
Nagazowanie średnie w kierunku wyższego.
Butelka z grafiką Gunhild Rasmussen, jak na wszystkich produkcjach z Hornbeer. Tym razem kapsel goły.
Wyraziste, dość wytrawne piwo z dużą dozą belgijskich niuansów. Niestety również ze źle przykrytym alkoholem. Degustacja półlitrowej butelki jest swego rodzaju wyzwaniem. 6,5 w skali 1-10.
Jednak Biała Dama, która stała się inspiracją dla piwa co to je mam przed sobą, straszy w zabytkowym dworze w Selsø nieopodal Frederikssund. Ciekawskich zapraszam na stronę http://selsoe.dk/
Piwo ma 8,7% alkoholu.
Barwa bursztynowa, wpadająca w pomarańczowe odcienie. Lekko mętna.
Piana koloru złamanej bieli. Niewysoka. Osiada cienką, trwałą szumowinką, zostawiając nieco śladów na szkle.
Aromat złożony. Sporo nut owocowych, kwiatowych, dużo przyprawowych fenoli. Wybijają się w bukiecie figi, suszona śliwka i migdały. Jest delikatna smuga alkoholu.
Smak jest przedłużeniem obietnic zapachowych (owoce-pieprz-goździk-kwiaty), dodatkowo racząc wyrazistą goryczką i słodko-słodowymi odcieniami. Wyczuwalna obecność drożdży. Finisz mocno wytrawny. Alkoholowe posmaki.
Nagazowanie średnie w kierunku wyższego.
Butelka z grafiką Gunhild Rasmussen, jak na wszystkich produkcjach z Hornbeer. Tym razem kapsel goły.
Wyraziste, dość wytrawne piwo z dużą dozą belgijskich niuansów. Niestety również ze źle przykrytym alkoholem. Degustacja półlitrowej butelki jest swego rodzaju wyzwaniem. 6,5 w skali 1-10.