Typografia na froncie sugeruje pisownie rozdzielną, ale już na bokach puszki pisane jest razem. Warzone w Saverne dla Intermarché
Wygląd: kolor ciemny bursztyn, piana niewielka, ale ładna, drobna, jakiś delikatny lacing zostawia.
Zapach: słodowy, herbatnikowy, chlebowy, stęchlizna, ale taka ładna, francuska, piwniczna.
Smak: Jestem zaskoczony o tyle, że spodziewałem się totalnie odfermentowanego alkoholowego pustaka a’la nasze strong lagery, a tu nic z tych rzeczy, piwo jest bardzo pełne, słodkawe, słodowe, herbatnikowe, takie maślane herbatniki z fajnym sznytem melanoidynowym, który kojarzy się z przypieczoną drożdżówką, wyraźna owocowość i pieprzność, ta pieprzność jest znakiem rozpoznawczym tych lagerów warzonych w Saverne (w tych lżejszych dochodzi jeszcze fajna piwnica, taka pleśniowa). Delikatna goryczka alkoholowa, ale samego alkoholu zbytnio w piwie nie czuję. Szału nie ma żadnego, ale uczciwy mocny lager, dobrze się pije, jest trochę mdłe, na szczęście piję bardzo mocno schłodzone.
Wygląd: kolor ciemny bursztyn, piana niewielka, ale ładna, drobna, jakiś delikatny lacing zostawia.
Zapach: słodowy, herbatnikowy, chlebowy, stęchlizna, ale taka ładna, francuska, piwniczna.
Smak: Jestem zaskoczony o tyle, że spodziewałem się totalnie odfermentowanego alkoholowego pustaka a’la nasze strong lagery, a tu nic z tych rzeczy, piwo jest bardzo pełne, słodkawe, słodowe, herbatnikowe, takie maślane herbatniki z fajnym sznytem melanoidynowym, który kojarzy się z przypieczoną drożdżówką, wyraźna owocowość i pieprzność, ta pieprzność jest znakiem rozpoznawczym tych lagerów warzonych w Saverne (w tych lżejszych dochodzi jeszcze fajna piwnica, taka pleśniowa). Delikatna goryczka alkoholowa, ale samego alkoholu zbytnio w piwie nie czuję. Szału nie ma żadnego, ale uczciwy mocny lager, dobrze się pije, jest trochę mdłe, na szczęście piję bardzo mocno schłodzone.