Brasserie La Débauche z francuskiej Akwitanii, o którym to browarze kilka słów skreśliłem tutaj, miał lub ma w swojej ofercie kilka imperialnych stoutów. Demi Mondaine, pomimo zawartości 11% alkoholu jest jednym z najsłabszych, jeśli chodzi o moc. Dokładnie mamy do czynienia z imperialnym milk stoutem. Producent nie podaje na opakowaniu szczegółowego składu ani parametrów piwa.
Czarna barwa, pod światło połyskuje na obrzeżach ciemnym mahoniowym brązem.
Znikoma i krótkotrwała beżowa piana o ogromnych bąblach. Nie pozostawia ani szumowiny, ani lacingu ani firanek na szkle.
W aromacie sporo ciemnych, opiekanych nut słodowych. Czekolada mleczna, kakao ale także wanilia, laktoza i odrobina lukrecji. Nieznaczna smuga alkoholu.
W smaku, pomimo dużego udziału palonych, kawowych, ziarnistych klimatów, jest zadziwiająco aksamitne. Pojawiają się kakaowe, płynnej czekolady i mleczne skojarzenia. Gdzieś w posmakach czai się pewna elegancka i wytrawna przyprawowa ostrość, a także lukrecja. Alkohol dobrze przykryty.
Nagazowanie, co zrozumiałe, niewysokie, ma podkreślać gładki profil piwa.
Butelka 330ml z czarnym kapslem. Autorem ciekawej i oryginalnej etykiety jest francuski fotograf i ilustrator Cécile Vallade (tutaj jego strona), specjalizujący się w artystycznych grafikach, których wyjątkowo częstym motywem są, podobnie jak na opakowaniu recenzowanego piwa, kobiety.
Wyjątkowo przyzwoite, gładkie, choć bogate w profilu piwo. Delikatnie grzeje z racji mocy, jednak jest przyjaźnie pijalne. Sprawdzi się zwłaszcza do ciemnych deserów. 9 w skali 1-10, bo opakowanie również podnosi jego ocenę.
Czarna barwa, pod światło połyskuje na obrzeżach ciemnym mahoniowym brązem.
Znikoma i krótkotrwała beżowa piana o ogromnych bąblach. Nie pozostawia ani szumowiny, ani lacingu ani firanek na szkle.
W aromacie sporo ciemnych, opiekanych nut słodowych. Czekolada mleczna, kakao ale także wanilia, laktoza i odrobina lukrecji. Nieznaczna smuga alkoholu.
W smaku, pomimo dużego udziału palonych, kawowych, ziarnistych klimatów, jest zadziwiająco aksamitne. Pojawiają się kakaowe, płynnej czekolady i mleczne skojarzenia. Gdzieś w posmakach czai się pewna elegancka i wytrawna przyprawowa ostrość, a także lukrecja. Alkohol dobrze przykryty.
Nagazowanie, co zrozumiałe, niewysokie, ma podkreślać gładki profil piwa.
Butelka 330ml z czarnym kapslem. Autorem ciekawej i oryginalnej etykiety jest francuski fotograf i ilustrator Cécile Vallade (tutaj jego strona), specjalizujący się w artystycznych grafikach, których wyjątkowo częstym motywem są, podobnie jak na opakowaniu recenzowanego piwa, kobiety.
Wyjątkowo przyzwoite, gładkie, choć bogate w profilu piwo. Delikatnie grzeje z racji mocy, jednak jest przyjaźnie pijalne. Sprawdzi się zwłaszcza do ciemnych deserów. 9 w skali 1-10, bo opakowanie również podnosi jego ocenę.