zaw. alk. 5,0%, but. 0,33 l (NIEBIESKA!)
znalezione w sieci Piotr i Paweł
Produkt koncernu Kronenbourg wykreowany przez błyskotliwych speców od marketingu, którzy nareszcie dowiedzieli się czego pragną
kobiety ! Całkowicie sztuczny wytwór ludzkiej wyobraźni, który starych mistrzów piwowarskich mógłby wprawić w niemałe zdumienie. Towarzysząca mu kampania promocyjna – jakżeby inaczej – przybrała imponujący rozmach; stworzono ciekawą stronkę w sieci (gdzie można pobawić się rozmaitymi wizualizacjami), zaś sam produkt opakowano w zjawiskową niebieską butelkę, w której wygląda... jeszcze bardziej sztucznie.
Jak głoszą hasła, efekt burzy mózgów tęgich głów z agencji reklamowych jest „inny, świeży, owocowy” i – jeśli z góry umówimy się, że nie jest to piwo – to jest, szczerze mówiąc, całkiem wypijalny.
Kolor – blady, jasnosłomkowy, silne zmętnienie;
piana – drobna, ale sycząca i burzliwa, szybko wyparowuje i nie ma po niej śladu;
nasycenie – duże, oranżadowe;
zapach – cytrusy i kolendra; trochę drożdży, na pewno nie piwny;
smak – jeśli od razu przyjmiemy założenie, że to nie piwo, to smakuje całkiem nieźle: delikatny lemoniadowo-cytrusowy smak wspaniale orzeźwiający za sprawą mocnego nasycenia, urozmaicony dodatkiem kolendry i... właściwie to wszystko. Żadnych piwnych odniesień, a o smaczkach właściwych piwom pszenicznym można tylko pomarzyć, nawet goryczkę zastąpiła tu cytrusowa kwaskowość. W tle trochę słodyczy kojarzącej się z (niestety) z gumą do żucia. Mimo to uważam, że ten idealnie wygładzony smak ma szanse dobrze spisać się w czasie letnich upałów. Dodatkowym plusem jest to, że „piwo” smakuje dość naturalnie, jest mało chemiczne.
znalezione w sieci Piotr i Paweł
Produkt koncernu Kronenbourg wykreowany przez błyskotliwych speców od marketingu, którzy nareszcie dowiedzieli się czego pragną
kobiety ! Całkowicie sztuczny wytwór ludzkiej wyobraźni, który starych mistrzów piwowarskich mógłby wprawić w niemałe zdumienie. Towarzysząca mu kampania promocyjna – jakżeby inaczej – przybrała imponujący rozmach; stworzono ciekawą stronkę w sieci (gdzie można pobawić się rozmaitymi wizualizacjami), zaś sam produkt opakowano w zjawiskową niebieską butelkę, w której wygląda... jeszcze bardziej sztucznie.
Jak głoszą hasła, efekt burzy mózgów tęgich głów z agencji reklamowych jest „inny, świeży, owocowy” i – jeśli z góry umówimy się, że nie jest to piwo – to jest, szczerze mówiąc, całkiem wypijalny.
Kolor – blady, jasnosłomkowy, silne zmętnienie;
piana – drobna, ale sycząca i burzliwa, szybko wyparowuje i nie ma po niej śladu;
nasycenie – duże, oranżadowe;
zapach – cytrusy i kolendra; trochę drożdży, na pewno nie piwny;
smak – jeśli od razu przyjmiemy założenie, że to nie piwo, to smakuje całkiem nieźle: delikatny lemoniadowo-cytrusowy smak wspaniale orzeźwiający za sprawą mocnego nasycenia, urozmaicony dodatkiem kolendry i... właściwie to wszystko. Żadnych piwnych odniesień, a o smaczkach właściwych piwom pszenicznym można tylko pomarzyć, nawet goryczkę zastąpiła tu cytrusowa kwaskowość. W tle trochę słodyczy kojarzącej się z (niestety) z gumą do żucia. Mimo to uważam, że ten idealnie wygładzony smak ma szanse dobrze spisać się w czasie letnich upałów. Dodatkowym plusem jest to, że „piwo” smakuje dość naturalnie, jest mało chemiczne.
Comment