Naxos Beer to kolejna grecka rzemieślnicza inicjatywa. Minibrowar powstał w 2016 roku na Naksos, największej z wysepek malowniczego archipelagu Cykladów. Póki co produkują trzy rodzaje piw - stouta, india pale ale oraz pilsnera. Każde z nich jest opatrzone elegancką etykietą, na której widnieje jakiś historyczny symbol wyspy wraz z krótkim opisem.
Na początek flagowy produkt browaru, Idol Pilsner. Piwo nazwę swą zawdzięcza marmurowej figurce, odnalezionej na Naksos i mającej około 4500 lat. Wyspa słynęła z wydobycia tej skały już w odległych czasach, o czym świadczą właśnie takie figurki bóstw - idole, znajdowane nie tylko na Naksos.
Samo piwo ma 5% alkoholu, a do jego produkcji wykorzystano cztery rodzaje słodów oraz trzy odmiany chmieli, choć nie podano jakie. Idol Pilsner jest niepasteryzowany.
Barwa złota, lagerowa, w pełni przejrzysta.
Biała piana o średniej i drobnej teksturze. Przyzwoicie wysoka po nalaniu i trwała. Dwumilimetrowy, mięsisty kożuch obecny nadal po kilku minutach.
W stonowanym, ale dobrze zbalansowanym aromacie mamy to co powinien posiadać dobry lager - ziarniste słody, trochę siana, lekka trawiastość chmieli oraz delikatne ziołowe nuty.
Smak już nie budzi aż takich zachwytów. Piwo jest przyzwoite jeśli chodzi o nachmielenie i goryczkę, która faktycznie jest mocno odczuwalna oraz długo wygasa w ustach. Na plus także lekko cytrusowe odcienie w profilu. Jednak słodowość ma z jednej strony zbyt dużo kartonowych klimatów, a z drugiej trąci za wysoką słodyczą. Gdzieś tam w tle mam wrażenie, że pojawiają się jakby kukurydziane nuty, o których próżno by szukać jakiejkolwiek informacji na opakowaniu.
Nagazowanie prawidłowe, średnie w kierunku wyższego.
Zielona butelka 330ml z czarnym kapslem pod zieloną owijką. Ładna, klimatyczna etykieta z tytułowym idolem. Rzeźba znajduje się obecnie w muzeum archeologicznym na Naksos.
W ogólnym podsumowaniu muszę piwo ocenić raczej pozytywnie. Pomimo pewnych smakowych ułomności to całkiem przyzwoity pilsner, o porządnej goryczce z aromatycznymi niuansami, fajnej, uczciwej pianie oraz wysokiej estetyce podania. 7,5 w skali 1-10.
Na początek flagowy produkt browaru, Idol Pilsner. Piwo nazwę swą zawdzięcza marmurowej figurce, odnalezionej na Naksos i mającej około 4500 lat. Wyspa słynęła z wydobycia tej skały już w odległych czasach, o czym świadczą właśnie takie figurki bóstw - idole, znajdowane nie tylko na Naksos.
Samo piwo ma 5% alkoholu, a do jego produkcji wykorzystano cztery rodzaje słodów oraz trzy odmiany chmieli, choć nie podano jakie. Idol Pilsner jest niepasteryzowany.
Barwa złota, lagerowa, w pełni przejrzysta.
Biała piana o średniej i drobnej teksturze. Przyzwoicie wysoka po nalaniu i trwała. Dwumilimetrowy, mięsisty kożuch obecny nadal po kilku minutach.
W stonowanym, ale dobrze zbalansowanym aromacie mamy to co powinien posiadać dobry lager - ziarniste słody, trochę siana, lekka trawiastość chmieli oraz delikatne ziołowe nuty.
Smak już nie budzi aż takich zachwytów. Piwo jest przyzwoite jeśli chodzi o nachmielenie i goryczkę, która faktycznie jest mocno odczuwalna oraz długo wygasa w ustach. Na plus także lekko cytrusowe odcienie w profilu. Jednak słodowość ma z jednej strony zbyt dużo kartonowych klimatów, a z drugiej trąci za wysoką słodyczą. Gdzieś tam w tle mam wrażenie, że pojawiają się jakby kukurydziane nuty, o których próżno by szukać jakiejkolwiek informacji na opakowaniu.
Nagazowanie prawidłowe, średnie w kierunku wyższego.
Zielona butelka 330ml z czarnym kapslem pod zieloną owijką. Ładna, klimatyczna etykieta z tytułowym idolem. Rzeźba znajduje się obecnie w muzeum archeologicznym na Naksos.
W ogólnym podsumowaniu muszę piwo ocenić raczej pozytywnie. Pomimo pewnych smakowych ułomności to całkiem przyzwoity pilsner, o porządnej goryczce z aromatycznymi niuansami, fajnej, uczciwej pianie oraz wysokiej estetyce podania. 7,5 w skali 1-10.